Ostatnie wpisy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hammerfall. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hammerfall. Pokaż wszystkie posty

31 paź 2016

Playlista 24.10-30.10.2016




Utwory pochodzą z następujących wydawnictw/The tracks are taken from following records:

29 gru 2011

HammerFall - Infected [recenzja]

Kraj: Szwecja
Oficjalna strona: http://www.hammerfall.net/


Od razu zaznaczę, że już nigdy nie będę czytał recenzji płyt przed zakupem. Albo jestem do płyty uprzedzony albo jestem nią zawiedziony. Ale postaram się napisać coś od siebie.

Pierwsze co rzuca się w oczy to brak pana z młotkiem na okładce. Dla ultra brutal fanatic fanów HF to może być dramat życiowy. Jest za to ręka zombie. Ogólnie oprawa graficzna jest w tych klimatach. Coś w jak "28 dni później". Chyba mnie ominęło, ale tak jakby ostatnimi czasy zombi stały się dosyć popularne w pop kulturze. Image też panowie zmienili i znikły gdzieś heavy metalowe ozdoby typu pieszczochy czy obcisłe skórzane portki. Jest bardziej rockowo. W każdym razie mi to zwisa. Liczy się muzyka.

A z tą jest różnie. Podoba mi się produkcja płyty. Nie słychać krystalicznie czystych instrumentów, dźwięk jest jakiś taki "przybrudzony". Jest 1 ballada - bo ballada musi zawsze być, a reszta kawałków utrzymana w średnich i szybkich tempach. Za pierwszym przesłuchaniem płyta mi nie podeszła, ale z każdym kolejnym coraz bardziej mi się podoba. Nie mam swojego faworyta, za to są dwa kawałki, która mnie drażnią: "Bang Your Head" i "Let's Get It On". Pierwszy miał być chyba kolejnym heavy metalowym hymnem czy cuś, ale nie wyszło. Co bym jeszcze zmienił w brzmieniu to...wokal. Jest za grzeczny. Brakuje mu zadziorności i agresji. To co pasowało na poprzednich płytach, na tej nie zdaje do końca egzaminu. Również chórki, jeśli już są, mogły by być bardziej podniosłe.

Ważne: w tekstach nie ma w zmianki o templariuszach:). Chyba pierwszy raz w historii HF.

Zakupiłem limitowaną edycję z dodatkiem DVD. Nie wiem kto wpadł na pomysł, ale dodatek jest cienki. 5 pierwszych  utworów nagranych niby na żywo, a w rzeczywistości obraz jest podłożony na nagranie z płyty. W dodatku nie zawsze udała się synchronizacja. Po za tym panowie nie zachowują się zbyt przekonywująco i mam wrażenie, że robią to na siłę. A chyba zamiar był aby pokazać jacy są luźni i spontaniczni. No nie wyszło. A szkoda, bo przecież i zespół i wytwórnia mają środki aby zrobić coś fajnego.  A nie można było dać teledysku do  "One More Time"?