Ostatnie wpisy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Manowar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Manowar. Pokaż wszystkie posty

6 lut 2017

PLAYLISTA 30.01-05.02.2017





Utwory pochodzą z następujących wydawnictw/The tracks are taken from following records:

12 sty 2015

MANOWAR - The Lord of Steel (2012) czyli nie wiedziałem, że....

Kraj: USA
Oficjalna strona: http://manowar.com/


Manowar wrócił do korzeni, ale nie mnie osądzać w jakim stylu. Na tej płycie nie uraczymy już bombastycznych, symfonicznych aranżacji. Muzyka zawarta na tym ostatnim na dzień dzisiejszy (celowo pomijam dwie ostatnie re-edycje) wydawnictwie kojarzy mi się z pierwszymi nagraniami niezłomnych wojowników heavy metalu. Tym razem jednak na pierwszy plan jest wystawiony bas, zarówno 4, jak i 8 strunowy i podoba mi się ten koncept. Nieliczne motywy klawiszowe są natomiast ukryte w tle. W rezultacie otrzymujemy dosyć surowe brzmienie. O tekstach nie wspominam gdyż tradycyjnie są o stali, mieczach, braterstwie,  walce i umieraniu za metal czyli standard.

Aaaa  nie wiedziałem, że... kawałek "El Gringo" to tytułowy utwór filmu o tym samym tytule.

  

11 sty 2015

MANOWAR - Warriors of the World (2002) czyli parabola uczuć

Kraj: USA
Oficjalna strona: http://manowar.com/


Zaczyna się od "Call to Arms". Heavy metalowy hymn, w którym ilość słowa "fight" przekracza dozwolone normy zalecane przez Ministerstwo Zdrowia. Patetyczny refren o obronie królestwa, krew zaczyna szybciej krążyć, poziom adrenaliny wzrasta... I ...I nic...  Następny patriotyczny "The Fight for Freedom" zaczyna się od plumkania... Temperatuar uczuć powoli zaczyna opadać, chociaż w połowie utworu do głosu dochodzą gitary i jeszcze ratują klimat. Kolejny operowy "Nessum Dorma" nie zmienia atmosfery. Później jednak następuje załamanie. Bezpłciowy "Sword in The Wind", dwa instrumentalne zapychacze i potworek "An American Trilogy" (WTF!!!). A potem, gdy już tracę nadzieje, następuje odbicie. Napięcie znowu rośnie, począwszy od "Warriors of the World United" aż po kończący "Fight Untill We Die", chociaż dla mnie płyta mogła by się skończyć na "House of Death".  Panowie chyba nie do końca mieli pomysł na to wydawnictwo, ale i tak ich lubie i tę płytę w połowie też .

Koncertowy evergreen "Warriors of the World United"