Ostatnie wpisy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Progresja Music Zone. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Progresja Music Zone. Pokaż wszystkie posty

4 gru 2016

Rage, Manoument, Darker Half - 20.11.2016, Warszawa, Progresja


Relacja z koncertu Rage.

http://kvlt.pl/relacje/rage-monument-darker-half-warszawa-20-11-2016/


16 lis 2016

Overkill, Crowbar, Desecrator, Shredhead - 15.11.2016 Warszawa, Progresja




Z przyczyn niezależnych od organizatora niestety ominął mnie występ izraelskiego Shredhead. Proza życia. W klubie pojawiłem się ok. 19:00. Przed wejściem nie było kolejki, więc proces biletowania poszedł bardzo sprawnie. Szybkim krokiem udałem się na główną salę, gdzie dotarłem

14 lis 2016

Obituary, Exodus, Prong, King Parrot - 11.11.2016 Warszawa, Progresja


Piątek, Święto Niepodległości, dzień wolny i w perspektywie dwa kolejne dni, które można przeznaczyć na regenerację. Chyba nie mogłem trafić lepszej konfiguracji. Kilka minut po 18:30 stawiłem się przed warszawską Progresją. Kolejka długa nie była, więc po kilkunastu minutach, z

18 maj 2016

NEWS: 5'NIZZA I GOGOL BORDELLO JUŻ W CZERWCU W PROGRESJI!

23 CZERWCA | Main Stage

5’NIZZA [UKRAINA]



Progresja Music Zone ma zaszczyt zaprosić na koncert legendarnego zespołu 5’Nizza, który odbędzie się 23. czerwca.

5’Nizza, to legendarny ukraiński duet, znany z hitów takich, jak Soldat czy Jamayka. Po zawieszeniu swojej aktywności na kilka lat Ukraińcy postanowili się reaktywować ku radości milionów fanów na świecie i pierwszy raz od ponad 9 lat odwiedzą Warszawę!

Zespół tworzy eklektyczną mieszankę stylów, łącząc reggae, ragga, hip hop i beatbox, a także muzykę kabaretową, jazzową, a nawet punkrockową. W opinii krytyków i publiczności ich twórczość zajmuje wysokie miejsce wśród takich sław gatunku jak Bob Marley (ich cover piosenki Jammin’ uważany jest przez wielu za najlepszy cover piosenki Boba Marleya), czy Manu Chao.
Dokładnie 4 marca 2015 świat obiegła informacja, że grupa podjęła decyzję o reaktywacji, a już 21 kwietnia na kanale YouTube grupy został opublikowany klip z nową piosenką “I Believe In You”.

O 18:00 przed koncertem 5’Nizzy zapraszamy na degustację pt. „Nowe browary ukraińskie” (szczegóły na stronie www.progresja.com)



26 CZERWCA | Main Stage

GOGOL BORDELLO [USA]


Agencje Go Ahead, Knock Out Productions i wROCKfest.pl z przyjemnością zapraszają na koncerty Gogol Bordello!

Zespół wystąpi 25 czerwca we wrocławskiej Hali Stulecia, 26 czerwca w warszawskiej Progresji i 27 czerwca w krakowskim Studio.

Gogol Bordello to doskonała mieszanka ognistego punk rocka i muzyki cygańskiej. Przez dziennikarzy grupa jest często opisywana jako bardziej teatralna, cygańska odpowiedź na The Pogues. Inni z kolei dodają, że w bogatym instrumentarium zespołu słychać wpływy od Beli Bartoka po Sonic Youth. Gogol Bordello słyną przede wszystkim z fantastycznych koncertów, na których można się spodziewać po prostu wszystkiego!


16 maj 2016

NEWS: DEGUSTACJE PRZED KONCERTAMI W PROGRESJA CAFE


Spróbujcie alkoholi, których piją Wasi idole i którymi zachwyci się Warszawa.

Progresja Music Zone już niebawem zaprosi szczęśliwych wybrańców na darmowe degustacje win, piw, whiskey i innych alkoholi. Odbywać się one będą przed koncertami: Warsaw Prog Days V, The Waterboys, 5’Nizza.

Ponieważ dbamy nie tylko o Wasze gusty muzyczne, ale także chcemy, żebyście podczas koncertów mogli spróbować coraz to lepszych alkoholi, od teraz przed przynajmniej jednym koncertem w miesiącu będziecie mogli spróbować tego co piją Wasi muzyczni idole i tego co już za moment będzie piła Warszawa w najbliższym sezonie.

Tematy degustacji:

6 czerwca godz. 18:00 Progresja Cafe – przed koncertem The Waterboys
„Pub Irlandzki” (piwa, whiskey)

11 czerwca godz. 18:00 Progresja Cafe – przed Warsaw Prog Days
„Najlepsze wina na lato”

23 czerwca godz 18:00 Progresja Cafe – przed koncertem 5’Nizza
„Nowe browary ukraińskie”

Zasady wzięcia udziału w degustacji:
1. Kup bilet personalizowany, a otrzymujesz w pakiecie wstęp na degustację gratis.
2. Kup bilet kolekcjonerski i potwierdź swoją obecność na degustacji, a zapłacisz za wstęp na nią 15 zł (liczba miejsc ograniczona!).
3. Jeśli wystarczy miejsc może kupić wstęp na degustację za 40 zł nie posiadając biletu na koncert.

Degustacje poprowadzą specjaliści z firmy Niewinne Degustacje:
Karolina Jabłońska: od 10 lat związana z branżą winiarską. Swoje doświadczenie zdobywała w Vinoteka La Bodega – pierwszej winiarni w Warszawie. Jest blogerką kulinarną i winiarską. Zajmuje się prowadzeniem degustacji, tworzeniem kart win w restauracjach, dobieraniem win do potraw lub też tworzeniem dań do konkretnych win.

Marek Hertig: od 14 lat związany z branżą gastronomiczną. Swoje pierwsze kroki w świecie wina stawiał podczas trzyletniego pobytu w Grecji, w Aristoteles Beach Hotel****, gdzie pracował jako szef kelnerów i sommelier. Jest trenerem szkolenia: Wina i Sery w Akademii Efektywnej Przedsiębiorczości Makro. Obecnie prowadzi również szkolenia i degustacje wraz z partnerką, pod nazwą Niewinne Degustacje.

18 kwi 2016

NEWS: Gogol Bordello zagra w Progresji!


Agencje Go Ahead, Knock Out Productions i wROCKfest.pl z przyjemnością zapraszają na koncerty Gogol Bordello!

Zespół wystąpi 25 czerwca we wrocławskiej Hali Stulecia, 26 czerwca w warszawskiej Progresji i 27 czerwca w krakowskim Studio.

Gogol Bordello to doskonała mieszanka ognistego punk rocka i muzyki cygańskiej. Przez dziennikarzy grupa jest często opisywana jako bardziej teatralna, cygańska odpowiedź na The Pogues. Inni z kolei dodają, że w bogatym instrumentarium zespołu słychać wpływy od Beli Bartoka po Sonic Youth.

Gogol Bordello słyną przede wszystkim z fantastycznych koncertów, na których można się spodziewać po prostu wszystkiego!

30 mar 2016

NEWS: Mastodon na jedynym koncercie w Polsce!


Progresja Music Zone zaprasza na koncert grupy Mastodon, który odbędzie się 22 sierpnia!

Sztuka rządzi się swoimi prawami. Członkowie grupy Mastodon z ogromnym szacunkiem podchodzą do praw, które kierują światem i życiem człowieka i idealnie słychać to na ich szóstym już albumie “Once More ‘Round the Sun”.
Choć płyta dla Branna Dailora, Brenta Hindsa, Billa Kellihera i Troya Sandersa jest czymś osobistym, to dla każdego z nich tytuł kryje inne znaczenie. O intymnym charakterze albumu świadczy zwłaszcza utwór poświęcony siostrze jednego z muzyków, która w wieku lat 14-stu popełniła samobójstwo.

23 mar 2016

NEWS: BEHEMOTH wraca z koncertami po Polsce!

BEHEMOTH / BATUSHKA / BÖLZER [SZWAJCARIA]
Behemoth wraz z Bölzerem i Batushką ruszą w trasę po Polsce! 8.października wystąpią w Progresja Music Zone!

Oczekiwanie zakończone. Behemoth ogłasza polską trasę koncertową, która odbędzie się tej jesieni i obejmie sześć miast: Katowice (dwa koncerty), Wrocław, Bydgoszcz, Kraków, Warszawę oraz Gdańsk.Trasa ma przebiegać pod hasłem „Rzeczpospolita Niewierna”, a Behemothowi w podboju ziem polskich towarzyszyć będą szwajcarski Bölzer oraz ciesząca się coraz większym zainteresowaniem tajemnicza formacja Batushka. „Rzeczpospolita Niewierna” to trasa, na którą polscy fani czekali od dawna, ponieważ zespół zaprezentuje w całości materiał ze swojej ostatniej, rewelacyjnej płyty „The Satanist”. Oprócz wszystkich kawałków z tejże w setliście nie zabraknie najważniejszych utworów z całej historii zespołu, co w połączeniu z perfekcyjnym show scenicznym, z którego Behemoth słynie, jest gwarancją widowiska na najwyższym poziomie!

Oddajmy głos Nergalowi, który nie kryje ekscytacji nadchodzącą polska trasą: „Po 2 latach przerwy wracamy na deski polskich klubów, żeby zamknąć cykl koncertowy promujący album „The Satanist”. Na październikowych koncertach będziemy grali całą płytę od początku do końca, co jest pierwszym tego typu eksperymentem w naszej ponad dwudziestoletniej historii! Behemoth jest w absolutnie życiowej formie i damy temu dowód już za kilka miesięcy! Do zobaczenia!

15 mar 2016

NEWS: PROGRESJA POLECA KONCERTY - RODRIGO Y GABRIELA, KARMA TO BURN, MOTORPSYCHO

7 KWIETNIA | Main Stage

RODRIGO Y GABRIELA [MEKSYK]


Rodrigo y Gabriela to meksykański duet, który tworzą Rodrigo Sanchez i Gabriela Quintero. Poznali się w Meksyku, gdzie wspólnie grali w trashmetalowym zespole Tierra Acida. Ze względu na ograniczenia jakie nakładał na nich rodzimy rynek zdecydowali się jednak na przenosiny do Europy. Tutaj zaczęli karierę od wspólnego, akustycznego grania na ulicach Dublina. Przełom nastąpił w momencie, gdy muzyków dostrzegł Damien Rice i zaproponował im udział w irlandzkim festiwalu Oxegen.

9 mar 2016

NEWS: THE WATERBOYS PO RAZ PIERWSZY W POLSCE!


Legendarna kapela The Waterboys 6. czerwca wystąpi po raz pierwszy w Polsce! Na koncert zaprasza Progresja Music Zone!

The Waterboys to grupa rockowa, która powstała w 1981 roku w Londynie. Swoją nazwę zaczerpnęła z piosenki “The Kids” Lou Reeda oraz z fascynacji twórców motywami morskimi. Zespół powołali do życia trzej młodzi Szkoci: Mike Scott, Anthony Thistlethwaite i Kevin Wilkinson. Z biegiem czasu szeregi zasilili Karl Wallinger i Roddy Lorimer. W marcu 1983 ukazał się singel „A Girl Called Johnny” stworzony w hołdzie Patti Smith. W lipcu tego roku premierę miała debiutancka płyta „The Waterboys”.

Niewiele zespołów zmieniło się tak jak The Waterboys. Na trzech pierwszych płytach Mike Scott wykreował wielopłaszczyznowy klimat, który najlepiej został oddany na legendarnym “This is the Sea” z 1985 roku. Krytycy obsypali tę płytę samymi pozytywnymi recenzjami, bez ogródek stwierdzając, że jest genialna, wręcz epicka. To przełożyło się na liczbę sprzedanych egzemplarzy. Krążek zniknął szybciej ze sklepowych półek, niż dwa poprzednie wydawnictwa, a singiel „The Whole Of The Moon” stał się pierwszym wielkim hitem grupy.

Od tamtej pory ich muzyka ewoluowała w wielu kierunkach. Odnaleźć w niej można inspiracje celtyckie, zainteresowanie nurtem gospel, country i oczywiście rockiem. Bluesowe brzmienie usłyszymy na ich klasycznym krążku “Fisherman’s Blues”. Zamiłowanie do poezji uwidacznia się na “An Appointment with Mr Yeats” z 2011 roku. Miano największego kameleona sceny muzycznej zyskali dzięki Modern Blues (2015), gdzie postawili na żywsze, rockowe granie.

Ich muzyka to istny tygiel, łączący w sobie alternatywnego rocka, bluesa, hardrocka i gospel okraszone nutą poezji śpiewanej. Popularność i zasięg zespołu nigdy nie był większy niż teraz. Ich utwory cieszą się ogromnym zainteresowaniem ze strony młodszych gwiazd takich jak Ellie Goulding, Prince, Boyzone, The War On Drugs a także nowej amerykańskiej kapeli Dawes. Każdy z tych artystów tchnął nowe życie w największe hity Szkotów. W międzyczasie utwory „How Long Will I Love You”, „Fisherman’s Blues” i „You In The Sky” stały się elementem ścieżek dźwiękowych w najnowszych hollywoodzkich produkcjach: „About Time“, „Dom Hemingway“ i „What We Did On Our Holiday“.
Nie może Was tam zabraknąć!

29 lis 2015

KONCERT: BLOODTHIRST, FURIA, SAMAEL (28.11.2015 Warszawa Progresja Music Zone, Main Stage)


Ponieważ bramkę otwierano o 18:30, to przed Progresją byłem kilka minut później. Zakupiłem bilet i już po chwili znalazłem się na pięterku, oglądając stoisko z artykułami tekstylnymi i muzycznymi. W tym miejscu chciałbym pochwalić Progresje oraz Knock Out za organizacje. Dzięki temu, że bilety sprzedawano w środku oraz cała procedura sprawdzania odbywała się wewnątrz, kolejka posuwała się dość sprawnie, dzięki czemu oczekujący na wejście nie musieli marznąć w ten chłodny listopadowy wieczór. Chcę też podziękować Knock Out za postawę frontem do klienta i wyrozumiałość. Pełen profesjonalizm. Wracając do koncertu, to wspomniana wizyta na merchu zakończyła się zakupem ostatniej płyty Bloodthirst. Podszedłem do baru, zakupiłem zimnego Lecha (free) i czekałem na rozwój wydarzeń.


Parę minut po 19:00 na scenie zainstalowali się Poznaniacy z Bloodthirst, którym przypadła na tej trasie rola rozgrzewacza publiczności. Zaatakowali całkiem już liczne przybyłych widzów swoim bluźnierczym, antychrześcijańskim przesłaniem w postaci jadowitego thrash metalu nawiązującego do starej szkoły. Set był krótki, zaledwie 30 minutowy, ale te kilka kawałków, przerywanych różnymi mówionymi intrami, chyba spodobało się publiczności. Były oklaski, okrzyki, była tradycyjna wymiana uprzejmości w postaci "Napierdalać!" i "Sam napierdalaj!" czyli tradycyjna, miła, rodzinna atmosfera :). Teraz muszę znaleźć czas, aby przesłuchać płytę.



Kilka minut, a konkretnie 5, przed 20 na scenie pojawiła się Furia. Muzyka grupy wywarła na mnie olbrzymie wrażenie, od kiedy usłyszałem ją raz pierwszy raz, więc ciekaw byłem, jak sprawdza się ona na żywo. I muszę przyznać, że w takich okolicznościach dźwięki generowane przez Nihila i spółkę wkracza na nowy wymiar. Poprzez połączenie z dymem, grą oświetlenia, makijażami zespołu uzyskuje ona dodatkowego mistycyzmu. Hipnotyczne riffy i trans oddziaływają jeszcze bardziej na słuchacza, stąd większość osób głównie stała i wsłuchiwała się, kontemplując dźwięki płynące ze sceny i ożywiając się dopiero w przerwach między utworami, nagradzając zespół oklaskami. Sam Nihil, będący centralną postacią na scenie, ograniczał zresztą kontakt z publicznością do minimum, ale mi to akurat nie przeszkadzało, gdyż niepotrzebne gadki-szmatki mogłyby tylko zepsuć klimat. Cały set trwał dług gdzieś około 55-60 minut. Chętnie ponownie zobaczę Furie na żywo przy kolejnej nadarzającej się okazji.

Punktualnie o 21:15 na scenę wkroczyła gwiazda wieczoru, szwajcarski Samael. Ponieważ motyw przewodni koncertu był ogólnie znany, nie było więc zaskoczenia w temacie otwierającego utworu. Po dwóch utworach Vorph pochwalił się podstawową znajomością polskiego "Dobry Wieczór Warszawa!", "Jak się czujecie?!" i takie tam. Potem poleciała reszta "Opposite of Ceremony" w kolejności dokładnie takiej samej jak na płycie. Następnie poleciały utwory z okresu "Passage" w zwyż, czyli okres dla mnie zupełnie nie znany, gdyż swoją przygodę z Samael zakończyłem właśnie na Pasażu. Zespół dał całkiem przyzwoity show, dodatkowego klimatu dodawał Makro z połową twarzy pomalowaną na biało, a z drugą na czarno oraz diaboliczna bródka Vorpha, tak mi się jakoś kojarzył z diabłem w swoim wyglądzie :). Były zachęty do zabawy, na które publika reagowała owacyjnie, ogólnie kontakt na linii artysta-widz był dobry. Sam zespół też trochę ruszał się na scenie, a szczególnie Xytras, który za swoim zestawem syntezatorów i połowy perkusji, co chwile podskakiwał, wykonywał jakieś dziwne tańce, słowem rozsadzała go energia. Jedynym problemem było...nagłośnienie. Początkowo myślałem, że kiepsko słyszę przez stopery w uszach, ale na poprzednich dwóch zespołach nie miałem tego problemu. Niestety okazało się, że tym razem dźwięk nie był najwyższych lotów. Pomijając jednak ten mankament, miło było usłyszeć w końcu Ceremonie na żywo.

Podsumowując. Udany wieczór, ludzie dopisali, chociaż ścisku nie było. I tylko dwie drobne uwagi, poza wspomnianym nagłośnieniem, dlaczego nie było ciepłego jedzenia tym razem i czemu piwo free skończyło się w barze na sali już przed Samaelem :) ?  

13 lis 2015

KONCERT: HEROD, VOIVOD, NAPALM DEATH, OBITUARY, CARCASS (12.11.2015 Warszawa Progresja Music Zone, Main Stage)


Dzień przed koncertem doszło do małego zgrzytu, po tym jak zmieniła się godzina rozpoczęcia całej imprezy. Zmiana ta szczególnie dotknęła osoby spoza Warszawy, ale również cześć miejscowych zasygnalizowała, że ta decyzja krzyżuje im plany. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że ani Knock Out Productions a tym bardziej klub Progresja nie ponosiły żadnej winy za zaistniałą sytuacje. Decyzna ta bowiem została podjęta przez Tour Managera, który ma decydujące zdanie w kwestii rozkładu. Teraz jednak zajmijmy się tą przyjemniejszą stroną niniejszej relacji.


Do Progresji dotarłem kilka minut po 18. Pomimo wspomnianej zmiany, klub był już w większości zapełniony. Na scenie właśnie instalował się szwajcarski HEROD, któremu przypadło niełatwe zadanie otwarcie tego koncertu. Rozpoczeli po 18:15. Ich post-corowe dźwieki wymieszane z progresywnym sludge zdobyłu uznanie licznie już zebranej widowni. Zespół na scenie zachowywał się bez kompeksów, emanując wręcz zwierzęcą energią. Zagrali ok. 25 minut, prezentując 3 lub 4 utwory, a podczas ostatniego wokalista zeskoczył ze sceny i bawił się na płycie razem z publicznością. Musze przyznać, że zespół zaprezentował się z bardzo pozytywnej strony, co zostało decenione przez publiczność.


Po Szwajcarach na scenie zainstalowali się Kanadyjczycy z legendy progresywnego thrash metalu, czyli VOIVOD. Bez bicia się przyznaje, że nigdy fanem tego zespołu nie byłem, po prostu nie czuje ich muzyki. W klubie jednak było dużo osób, które przyjechały głównie dla tej zasłużonej kapeli. Sala wypełniła się wraz z pierwszymi  dźwiekami ze sceny. Koncert obserwowałem trochę z boku, ale musze przyznać, że panowie zagrali świetną sztukę. Dobry kontakt z publicznością, radość z gry, ale i bez tego zgromadzona publika zgotowała im gorące przyjęcie. Bardzo ciekawe dźwięki i może jednak któregoś dnia zaskoczy mi w głowie jakaś zapadka i się zainteresuje ich twórczością. Po 40 minutach Panowie zeszli ze sceny i zwolnili miejsce dla następnej legendy.


Tym razem legenda grind-core czyli NAPALM DEATH. Bez zbędnych ceregieli rozpoczeli "Apex Predator, Easy Meet" a potem już było tylko lepiej... no prawie. Zastępujący Mitcha John Cooke borykał się przez kilka pierwszych utworów ze sprzętem, który nie chciał współpracować. Przez moment problemy dopadły również Shane'a. Nie wpłyneły one jednak na ogólny odbiór koncertu. Barney szalał na scenie, która czasami wydawała się za mała dla niego. Poleciały utwory zarówno z ostatniej płyty jak i z debiutanckiego "Scum". Były więc "Scum", "The Kill" oraz "You Suffer", po którym Barney zażartował, że trzeba być skoncetrowanym. Koncerty ND to oczywiście również przekaz ideologiczny, skierowany w panujący obecnie porządek w świecie zachodnim. Było więc o samodzielnym myśleniu i świadomym zmienianiu siebie dla siebie, a przed "Suffer The Children" o tym, że po 25 lat od powstania tego utworu, w kościele wciąż jest to samo gówno co ćwierć wieku temu. Koncert zakończył "Siege the Power". Szkoda, że tylko 40 minut, ale takie prawa trasy.


Na ten koncert czekałem. Tyle razy, z różnych powodów przegapiłem wizyty Amerykanów w naszym kraju, że ten warszawski był dla mnie najważeniejszny z występów tego wieczoru. I ani przez sekunde nie byłem zawiedziony. Dla mnie była to najlepsza sztuka tego dnia, chociaż pewnie na subiektywną opinie wpływa moje nastawienie. Ciężkie, walcowate riffy uderzyły ze sceny z mocą huraganu. John zdzierał gardło aż miło, zamiatając swoimi nieprzeciętnie długimi piórami. Perkusja wbijała w podłoże. Były kawałki z najnoweszej płyty, były i z klasyków. Poleciały utwory z "Cause of Death" a na zakończenie "Don't Care" i "Slowly We Rot". 40 minut to za krótko i mam nadzieję, że znowu nas nawiedzą, tym razem jako headliner. Na marginesie - znajomy pije sobie spokojnie piwko przy barze, a tu nagle obok staje John.


Nadeszła pora na główne danie, dla większości, tego wieczoru. Na scenie zainstalowali się Brytyjczycy zafascynowani medycyną, a konkretnie chirurgią. I to dla nich przybyła dzisiaj bardzo licznie zgromadzona w Progresji publiczność. Z pierwszymi dźwiękami zaczęło się szaleństwo pod sceną. Latały nogi, ręce, puste lub niekoniecznie kubki. W przerwach pomiędzy utworami Jeff zagadywał publikę, w trakcie odgrywania zachęcał do zabawy. Z tyłu na ekranie przewijały się obrazy nawiązujące do tematyki jaką para się ten brytyjski zespół. Było mięso, narzędzia chirurgiczne, ciała, wisielcy. Co jakiś czas Jeff zachwalał piwo sygnowane nazwą jednego z polskich zespołów. Cały set trwał coś ponad 50 minut wraz z bisami. Mimo, że wielkim fanem Carcass nie jestem to musze przyznać, że koncert było bardzo udany, prawie jak Obituary.

Cóż moge więcej dodać. W trakcie tego wieczoru, premierę miało nowe piwo z nazwą Behemoth. Do Sacrum i Profanum dołączył Heretyk (lub Heretic). Można się było spotkać z zespołem, porobić zdjęcia itp. Niestety nie miałem okazji spróbować samego piwa, ale jak tylko pojawi się w moim ulubionym sklepie piwnym to się zaopatrze.

Tym razem ludzi było naprawde dużo, co odczuło się szczególnie przy wychodzeniu, kiedy wszyscy skierowali się w strone schodów. Tradycyjnie, jak to w Progresji bywa w trakcie dużych koncertów, serwowano nie tylko piwo, ale również posiłki ciepłe. Do wyboru gulasz i kurczak po chińsku. Ja skusiłem się na kurczaka. Stoisko z merchem nie wzbudziło zbyt dużego zainteresowania z mojej strony, ale musze przyznać, że ceny na ubrania nie były zbyt wygórowane. No może poza czapką Obituary za 110pln. Ale koszulka za 70pln czy bluza za 120-150pln to nie jest chyba tak dużo. Zaskoczyła mnie cena płyty heavy metalowego projektu Shane'a z ND. 50pln to moim zdaniem jednak troche dużo.

Do domu wróciłem zadowolony i naładowany pozywtyną energią.  

16 paź 2015

KONCERT: MORTHUS, OUTRE, INFERNAL WAR (15.10.2015 Warszawa Progresja Music Zone, Noise Stage)


Do Progresji dotarłem kilkanaście minut po 19:00. Drzwi były już otwarte, więc czym prędzej zakupiłem bilet i wszedłem na sale. Pierwsze kroki skierowałem do baru i zaopatrzywszy się w złoty napój moją uwagę skupiłem na stoisku z merchem. Po kilku perypetiach związanych z brakiem drobnych stałem się szczęśliwym posiadaczem trzech CD i po zaspokojeniu pragnienia drugim piwem, przy dźwiękach Rammstein spokojnie oczekiwałem na rozwój wydarzeń.


Punktualnie, pare minut po 20-tej na scenie pojawił się warecki Morthus. Ich występ mogę określić jednym zdaniem - to idzie młodość. Najmłodszy stażem i wiekiem zespół bez komlpeksów zaatakował zgromadzoną już całkiem licznie publiczność swoją relatywnie melodyją hybrydą death i black metalu. Zaprezentowali numery z wydanej w zeszłym roku ep-ki oraz 2 albo 3 nowe utwory. Swoim żywiołowym zachowaniem na scenie, szczególnie Pawła, zespół szybko wciągnął do zabawy widzów, którzy zresztą od samego początku byli nastawieni bardzo pozytywnie. Świetny, półgodzinny występ, tylko pogratulować i czekać na nowe wydawnictwo, gdyż nowe utwory brzmią zachęcająco.


Kolejny zespół na scenie to Outre. Podobnie jak w przypadku Morthus, był to mój pierwszy kontakt z muzyką tej krakowskiej grupy, chociaż nazwa nie jest mi obca. I przyznaje, kupili mnie swoim występem. Hipnotyczny black metal, pełen transowych riffów, wzbudzający u mnie uczucie niepokoju i przygnębienia. Zasłuchałem się w tę muzykę, tak że nie zauważyłem kiedy minął czas przewidziany na występ. Czy to było 40 czy 45 minut, zleciało momentalnie. Moją uwagę przykuli szczególnie poteżny Marcin ze swoim basem. wprost dominujący na scenie oraz kontrastujący z nim drobny Tymek, ekspresyjnie wykonujący kolejne utwory. Występ zakończył się w obłokach dymu, który przysłonił całą scenę. Zresztą dym był integralnym elementem tego koncertu.


Gdy o 22:00 na scenie pojawił się Infernal War, nie było wątpliwości dla kogo przyszła stołeczna, i nie tylko, publiczność. Od pierwszych riffów pod sceną rozpoczęło się piekło. Testosteron i adrenalina zagęściły salę. Raz za razem zespół serwował publice kolejne ciosy w postaci swojego bluźnierczego black metalu, a fani dzielnie przyjmowali je na klate, rozkręcając kolejny młyny. Przez kolejne 60 minut pierwsze rzędy ani na moment nie przyjmowały statycznej postawy, napędzane furią i agresją płynącymi ze sceny, gdyż zespół również nie zamierzał zwalniać tempa. Było skandowanie nazwy, był i bis. Nie wiem kiedy upłynęła ta godzina.

Podsumowując - świetny koncert. Wszystkie trzy zespoły pokazały klase i dały z siebie wszystko na scenie. Przy każdym występie można było wyczuć więź między muzykami i słuchaczami, nawet jeśli interakcje ograniczały się do podziękowań i podawania tytułów. Widocznie niczego więcej nie było potrzeba tego wieczoru. Bardzo dobrze się bawiłem, mimo że dwie kapele były dla mnie zupełnie nowe. Wszystkie trzy występy były bardzo dobrze nagłośnione, dźwięk był selektywny, nie żadna tam ściana dźwięku. W dodatku poziom głośności też  był odpowiedni. Gratulacje dla dźwiękowca. Pozostały jeszcze 3 koncert na tej trasie, tak więc jeśli ktoś w Poznaniu, Wrocławiu czy Katowicach jeszcze się zastanawia, to proponuje nie mysleć za dużo tylko kupić bilet i dobrze się bawić przez te kilka godzin.