Ostatnie wpisy

12 lis 2015

STREAM: SADIST - Hyaena (2015)


English version below

"Hyaena" to długo oczekiwany album legendy progresywnego death metalu, SADIST. Został wyprodukowany i zmiksowany przez Tommy Talamaca'e w Nadir Music Studios w Genui. "Hyaena" przyciąga uwagę kombinacją tradycyjnego death metalu i progresywnych wpływów z etnicznymi i plemiennymi dźwiękami. Koncept płyty obraca się wokół jednego z najbardziej fascynujących afykańskich drapieżników, o którym legendy mówią, że jest dosiadany przez Diabła. Jest to bez wątpienia najbardziej dojrzały, zróżnicowany i eksperymentalny album, pieczołowicie dopracowany w każdym szczególe, zarówno muzycznym jak i wizualnym (piękna okładka zaprojektowana przez Luca Orecchia i  projekt książeczki wykonany przez Manuela Del Bono, są najwyższej klasy). Klip do utworu “The Lonely Mountain” został opublikowany wraz z wydaniem płyty. W nagrywaniu “Hyaena” wziął udział bardzo ważny gość, Jean N'Diaye, który zasiądzie za perkusją także podczas nadchodzącej trasy.

English

“Hyaena” is the new, long-waited album of Progressive Death Metal legends Sadist. Produced and mixed by Tommy Talamanca at Nadir Music Studios in Genova, Italy, “Hyaena” is a compelling mix of the band's traditional Death Metal and Progressive influences with ethnic and tribal sounds, centered around an intriguing concept about one of Africa's most fascinating predators, whose legend says is ridden by the Devil. This is without any doubt the band's most mature, diverse and experimental album to date, in which every detail has been meticulously looked after, musically and visually (the beautiful front cover by painter Luca Orecchia and booklet design by Manuel Del Bono are both top notch). A videoclip for the first single “The Lonely Mountain” was launched with the album’s release. “Hyaena” features a very special guest appearance by percussionist Jean N’Diaye, who will also follow the band on stage on the next tour.


11 lis 2015

STREAM: MATUBES - The Return Of Black Metal EP (2015)


English version below

Bułgarscy black metalowcy z MATUBES pracują nad następcą, wydanej we wrześniu 2015 roku EP-ki "The Return Of Black Metal".

Sam zespół komentuje to tak:
"Krocząc przez pustkowie....MATUBES rozpoczął podróż, która doprowadzi do wypuszczenia w świat nowego dzieła. Ci którzy większą wagę przykładają do posłańca niż do wieści jakie one niesie, wkrótce powinni spotkać się ze swoim stwórcą. Wraz z nadchodzącą pełnią księżyca, w piątek 13, ponownie zamykamy Bramy Świątyni Prawdy aby donośne dźwięki ponownie rozbrzmiały..."

English

Bulgarian black metallers MATUBES are working on a new release. The band released their debut EP "The Return Of Black Metal" in September 2015.

The band comments:
"Walking empty fields… MATUBES embarks on a Journey to what will be known as the next Work to be unleashed to this world. For they, who consider the Messenger more important than the Message, shall meet their Maker sooner. Right after, with the coming Waxing Crescent on Friday the 13th, we shut the Gates to the House of Truth again as only the resounding echoes should be felt…"

INGLORIOUS - Eternal Chaos (2015)

Kraj: Polska
Wydawca: Via Nocturna



PREMIERA: 15 listopada 2015

To już kolejne wydawnictwo sygnowane logiem Via Nocturna, które robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Szefujący wytwórnią najwyraźniej ma nosa do zespołów mających pomysł na interesującą muzykę. Nie inaczej jest z Inglorious. Napisanie, że zespół gra black metal nie do końca oddaje charakter muzyki proponowanej przez Tarnowian. Owszem są blasty, hipnotyzujące riffi czy agresywne growlujące wokale, ale z drugiej strony w poszczególnych kompozycjach usłyszymy dużo melodii, są klimatyczne zwolnienia. Mniej więcej od połowy płyty zespół jest jakby bardziej skłonny do zabawy z tempem i aranżacjami. Pojawiają się czyste wokale, głównie w monodeklamacjach. Charakterystyczny utworem jest "Manifesto", w którym atmosferę budują walcowate gitary i skrzypce. Nie wiem czy to celowy zabieg, ale odnosze wrażenie jakby utwór ten dzielił płytę na dwie części - tą pierwszą, szybszą, bardziej agesywną i tą drugą bardziej kilmatyczną i zróżnicowaną. Oprócz "Manifesto" moją uwagę przykuła również kompozycja tytułowa. Część utworów na płycie jest w języku polskim. Myślę, że warto się zapoznać z tym materiałem, gdyż jest to kolejny przykład na poziom i potencje tkwiącą w naszych rodzimych zespołach.

Płyta do nabycia w 
Sklep Via Nocturna


Biegam z...ALUK TODOLO - Occult Rock (2012)

W Dzień Niepodległości pobiegałem sobie w towarzystwie Aluk Todolo.


https://aluktodolo.bandcamp.com/album/occult-rock


STREAM: ERITHERIUM - Polar (2015)

English version below

Australijscy progresywni death metalowcy z Eritherium wydali, właśnie swój drugi album, który jest dostępny do odsłuchu poniżej.

Album zatytułowany "Polar" powstawał pmiędzy grudniem 2013 i październikiem 2015, a swoją premierę miał 5 listopada tego roku.

Tracklist:
1. Polar
2. Latent Breath
3. Nascent
4. Vestige
5. Admittance
6. Stature

Eritherium:
Joshua Chisenga
Alexander Di Pietro
Gianni Galota

Płytę można zamówić pod tym adresem: https://eritherium.bandcamp.com/album/polar

English

Australian progressive death metallers Eritherium have just released their sophomore LP.

Entitled "Polar", the new LP is available for full streaming below.

"Polar" was created sporadically between December 2013 and October 2015, being released on November 5th, 2015.

Tracklist:
1. Polar
2. Latent Breath
3. Nascent
4. Vestige
5. Admittance
6. Stature

Written and performed by Eritherium:
Joshua Chisenga
Alexander Di Pietro
Gianni Galota

You can order CD here: https://eritherium.bandcamp.com/album/polar

10 lis 2015

STREAM: ENFEEBLE - Four Eyes (Two Hearts)

English version below

Istniejący od 2005 ENFEEBLE to jeden z bardziej enigmatycznych zespołów na niemieckiej scenie. Pierwsze kilka lat muzycy spędzili nad wypracowaniem własnego stylu, a ostateczna forma i skład sformalizował się w 2013 roku. Rok później został wydany debiut "Encapsulate this moment".

Ich miks melodyjnego thrash metalu i metalocore'a doprawiony odrobiną progresywności, sprawdza się zarówno podczas słuchania w zaciszu domowym jak i na dużych koncertach. Od samego początku żywiołowe i emocjonlne koncerty ENFEEBLE porywały publiczność do zabawy.

Gitarzysta Pascal Stafflage odpowiada za wpadające w ucho riffy oraz złożone partie solowe, Klaus Boven to dudniący bas, współpracujący z Christopherem Grüner'em i jego skoncentrowanymi bitami. Na czele zaś stoi Lucas Brinker, obdarzony ekspresyjnym głosem, wydobywający z siebie zarówno gardłowe krzyki jak i charyzmatyczne czyste partie. W efekcie “Encapsulate This Moment” łapie słuchacza za jaja i funduje my rollercoster uczuć.

W 2015 ENFEEBLE wracają ze swoim drugim albumem "Momentum of Tranquility" robiąc krok w kierunku bardziej progresywnego i cięższego grania. Wszystkie utwory powstały w siedem miesięcy a ich głównym autorem jest Pascal.

ENFEEBLE to grupa muzyków, którzy grają muzykę, którą kochaja i nie przykładają znaczenia do tego, w jaką szufladę zostaną sklasyfikowani. To właśnie powoduje, że drugi album brzmi świeżo, a na scenie muzycy są naturalni i pełni pasji do grania.

Płyty:
Encapsulate This Moment (2014)
Momentum of Tranquility (2015)



English 

Existing since 2005, ENFEEBLE are one of the most well kept secrets enfeeble the German metal scene. The first few years were spent to find their own style; up to the current Cast in 2013 they formed it. The result was "Encapsulate this moment" which was presented in 2014.

Their mix of melodic thrash and metalcore, spiced up with a bit of progressive stands for the best entertainment nevermind if home alone on the stereo or live with a massive show.
From the beginning ENFEEBLE shows a animated and emotional performance which brings even small crowds to frenzy.

Pascal Stafflage and his guitar takes care for catchy riffs and complex solo parts, Klaus Boven elates with his always present, deep and crispy rumbling bass, Christopher Grüner with concentric beats
and Lucas Brinker convinces at the front with his expressive voice, which convince with gutural shouts up to charismatic clean vocals.  “Encapsulate This Moment” grabs the listener by his balls and takes care for some earwigs and a rollercoaster of feelings.

In 2015 ENFEEBLE is back with their second LP "Momentum of Tranquility" and going a step forward with more progressive songs and stronger sound. All the songs were written in 7 months mostly by Pascal.

ENFEEBLE is a group which concentrate on the music they love and don’t care about the genre. Exactly this leaves the second LP “Momentum of Tranquility” howling like a new wind through the speaker and surely is a reason for an inartificial and passioned attitude on stage.

Discography:
Encapsulate This Moment (2014)
Momentum of Tranquility (2015)

OUTRE - Ghost Chants (2015)

Kraj: Polska
Wydawca: Third Eye Temple
Oficjalna strona: http://outreband.com/


Zaczynam się o siebie bać. Ta muzyka owładneła moje ciało, przeorała je i dotarła do najczarniejszych zakamarków mojego umysłu, wyciągając na zewnątrz najgorsze instynkty. Słuchałem tej płyty leżałem na kanapie, ze słuchawkami na uszach. A obok drzemał mój pies, całe 2,5 kg żywej wagi i w pewnym momencie miałem ochotę usłyszeć jego skowyt. Tak po prostu... Dźwięki na tej płycie są niepokojące. Hipnotyzują i wprowadzają w trans, budząc drzemiące w otchłaniach duszy demony. Niezaprzeczalnym atutem są wokale, pełne wściekłości i zła. Czasami zabrzmią jak skowyt szaleńca, inny razem zawodzą jak potępiona dusza. Gdzięś nad tą płytą unosi się duch "De Mysteriis Dom Sathanas". Black metal ma wiele twarzy i jedna z nich nazywa się Outre. Czy w związku z tym ta płyta jest Zła? Nie, to po prostu kawał dobrej muzyki, o czym już przekonałem się na żywo.

W trakcie słuchania płyta nie ucierpiał żaden pies oraz inne żywe stworzenie.


9 lis 2015

STREAM: THE MALEDICT - Tenebrae



English - please scroll down


The Maledict to death/doom metalowa grupa, sformowana w 2012 w małej miejscowości Victoria w Australii. Początkowo miał to być death metowaly projekt duetu Ian McLean (git, voc, teksty i muzyka)  - Stuart McCarthy (bas), ale gdy w 2013 do składu dołączyli Karl Freitag (bębny) i Stuart Henry (git), projekt przekształcił się w pełnowymiarowy zespół. W tym samym roku powstało 48-minutowe demo "Salvation in Yielding", które było początkiem zmian stylistycznych kwartetu.

W miarę powstawania nowego materiału, początkowe ukierunkowanie na death metal ewoluowało pod wpływem wpływów gotyckich, doomowych i muzyki poważnej.

Wraz z samodzielnym wydaniem debiutanckiej płyty "Dread", ostateczne brzmienie zostało wykreowane, łącząc w sobie pogrzebowe walce i miażdżący death metal.

 Album lineup:
 Ian McLean [vocals, guitar]
 Stuart McCarthy [bass]
 Karl Freitag [drums]
 Stuart Henry [lead guitar]



English version
The Maledict is a death/doom band which formed in rural Victoria, Australia, in 2012. Originally conceived as a small-scale death metal project between guitarist/vocalist and principal songwriter Ian McLean and bassist Stuart McCarthy, 2013 saw The Maledict transition to full-performing act, with the addition of Karl Freitag as the band’s drummer and Stuart Henry taking on lead guitar duties. In this year, the band released the 48-minute demo ‘Salvation in Yielding’, which illustrated the beginnings of a shift in musical direction for the quartet.

As the band continued to perform and write, the initial straight death metal approach continued to mutate, inheriting an increasing number of gothic, orchestral and doom metal influences.

With the release of their self-produced debut studio album, ‘Dread’, The Maledict’s musical identity finally stands fully realised, weaving between funereal waltzes and crushing death metal with equal zeal.

Album lineup:
 Ian McLean [vocals, guitar]
 Stuart McCarthy [bass]
 Karl Freitag [drums]
 Stuart Henry [lead guitar]

Release Date: December 2015

STREAM: CONFRONTATION - Katyusha BM


Holenderski death-doomowy CONFRONTATION opublikował utwór promujący album "Aggregat 4". Premiera 30 listopada 2015.

KONCERT: MERKFOLK, QUO VADIS, HELROTH, VALKENRAG (2015.11.08 Warszawa, VooDoo Club)


Coś mi się popieprzyło i byłem (nie)święcie przekonany, że bramka w VooDoo Club otwierana jest o 19:00. A ponieważ do klubu mam niedaleko, to z domu wyszedłem sobie parę minut po siódmej. Kiedy kilkanaście minut później zjawiłem się na miejscu okazało się, że...koncert zaczyna się o 19:00, a wejście było od 18:30. Mózg mi się lasuje na stare lata. W każdym razie na moje szczęście było opóźnienie i miałem okazje obejrzeć wszystkie zaplanowane na ten wieczór występy.

Koncert był częścią trasy a właściwie dwóch, połączonych w tym przypadku tras Valkenrag+Quo Vadis, promującej debiutancką płytę tych pierwszych oraz Merkfolk, którzy również promują swój debiutancki krążek. Do tej grupy dołączył w Warszawie Helroth.


Pierwszy na scenie zainstalował się pochodzący z Lublina oraz Międzyrzecza Podlaskiego Merfolk, który promuje album "The Folk Bringer". Rozpoczeli z ok. 45 minutowym opóźnieniem, dzięki czemu zdążyłem na ich występ...i nie żałuje. Od razu po ostatnich dźwiękach przemieściłem się w kierunku stoiska z merchem po zakup płyty. Wracając do samego koncertu. Jak sama nazwa wskazuje, zespół zaprezentował nam dynamiczny folk metal, w którym ciężar i growle, współegzystują z akordeonem i skrzypcami. Na żywo to połączenie brzmi bardzo ciekawie. Występ był bardzo energetyczny i zespół oraz nieliczna jeszcze publiczność dobrze się bawili. Niestety set był okrojony, ponieważ wokalistka zespołu nabawiła się niedyspozycji gardła po poprzednim koncercie i w związku z tym zastępował ją basista. Sądziłem, że stąd te growle, ale przy zakupie płyty zostałem oświecony, że w normalnych warunkach takie dźwięki wydaje z siebie właśnie ... nieobecna wokalistka. Tak więc kompletny skład zespołu na co dzień to 3 Piękne (gardło, gitara, skrzypce) i 3 Bestie (akordeon, bas i bębny). Będe musiał kiedyś obejrzeć ich jeszcze raz na żywo, ale już w pełnym składzie.


Następnie na scenie pojawili się weterani polskiej sceny z Quo Vadis. Szczeciński kwartet zaprezentował nam przekrój swojej ponad 25 letniej działalności. Było "NKWD" z debiutu i były też utwory z nadchodzącej płyty, planowanaj na wiosne 2016 roku. Osobą centralną na scenie był Skaya rzucający w stronę wciąż niezbyt licznie zgromadzonej publiczności spojrzenia swoimi wampirzymi oczyma oraz demoniczne uśmiechy. Było troche machania banią przy thrashowych riffach i patatajach. Oprócz swojego repertuary QV zagrał też trzy covery: "Symphony of Destruction", z dedykacją "Pretty Woman" i na koniec "Kocham Cię Kochanie Moje", podczas którego na kilka chwil zrobiło się dość romantycznie...kto był ten wie. Trasa jest okazją do prezentacji nowego gitarzysty zespołu, pochodzącego z Brazyli Iana Bemolatora, zwanego również Mr. Źdźbło. Występ trwał trochę ponad 40 minut. Czekam na nową płytę, gdyż zaprezentowane utwory brzmiały zachęcająco.


Kolejny na scenie pojawił się warszawski Helroth i to ich występ przyciągnał największą ilość słuchaczy na widownie. Taki lokalny patriotyzm widocznie. Na scenie pojawiło się 7 osób, w tym 2-óch panów w kiltach i flecistka w orientalnym stroju. Dodatkowo panowie byli pomalowani w barwy wojenne. Jak można się domyślać stołeczny zespół pała się pogańskim folkiem. Są więc flety, skrzypce, wokalista wpada czasami blackową maniere, chociaż w czystych partiach udowadnia, że potrafi znacznie więcej. W partiach wokalnych wspiera go urocza flecistka, czasami w formie dialogu, a od czasu jako równoległy głos. Okazało się również, że gdy potrzeba potrafi ona wydobyć z siebie bardziej demoniczne dźwięki. Zespół bardzo dobrze czuł się na scenie i nawet chwilowe problemy technicze ze skrzypcami nie wyprowadziły ich z równowagi. Przegapiłem moment kiedy wokalista zalał sie krwią, tzn malinką, co dodało to jeszcze odrobine teatralności do występu. Suma sumarum ciekawy występ i myśle, że  jeszcze będe miał okazje zobaczyć Helroth ponownie na scenie, z czego chętnie skorzystam. Niestety już pod sam koniec, widownia zaczęła się przerzedzać.


Ostatni na scene weszli rodzimi wikingowie z Valkenrag. Akurat zupełnie przez przypadek jestem po przesłuchaniu Amon Amarth, tak więc miałem okazje posłuchać ile jest melodic death metalu w melodic death metalu. I ok, moge się zgodzić, że inspiracje są, ale odnoszę wrażenie, że podczas gdy Szwedzi idą w kierunku melodic, tak w przypadku Valkenrag wciąż dominuje agresja, blasty i death. Koncert zaczął się w okolicach 22:30 i chyba z tego powodu, sala, żeby to delikatnie ująć, nie była zbyt pełna. Niezrażony tym zespół rozpoczął swoj występ i nie dał odsapnąć przez następne 50 minut. Szacunek dla nich. Pokazali klase. Poleciały utwory zarówno z debiutu jak i z wcześniejszych wydawnictw. Ze względu na frekwencje koncert zamienił się w prywatną próbę na żywo. Teraz czas przesłuchać płyte.

Był to kolejny koncert, który moge zaliczyć do udanych. Miejsce samo w sobie jest klimatyczne, barek w miare dobrze zaopatrzony Była okazja poznać nowych ludzi, przybić piątke z osobami, których nie widziało się z 15 lat, nawiązać nowe kontakty. Nagłośnienie było w porządku, chociaż chyba od Quo Vadis trochę jednak zbyt głośno, ale wciąż selektywnie. Z racji frekwencji, panowała dosyć kameralna, aby nie powiedzieć rodzinna, atmosfera. Ma to swój urok, ale i tak napisze, że troche wstyd Warszawo. Ja rozumiem, że niedziela, że rano trzeba wstac do pracy/szkoły/kościoła, ja też musze, ale bez przesady. 23:30 to nie jest jeszcze tak późna pora. To by było na tyle.