Pages

23 sie 2016

KONTAGION - [R-!-E]LENTLESS (2015)

Kraj: Polska
Wydawca: Infernum Media


Prezentowana płyta to drugie pełnoczasowe wydawnictwo w dorobku bydgoskiego zespołu. Zawiera 15 utworów trwających łącznie prawie 55 minut. W nagraniu płyty wzięli gościnny udział Szymon “Cebul” Priebe (Egoistic), Piotr "Dreadrock" Wiśniewski (Unborn Suffer) i Adam “Addy” Langowski (Deathinition).



Muzyka zawarta na tym prawie godzinnym wydawnictwie nie jest łatwa w odbiorze. Zdefiniowanie jej jako fuzja industrialnego metalu z groove metalem może u niezorientowanego słuchacza wywołać skojarzenia z Fear Factory. Tymczasem zaledwie jeden utwór "Destroy" można od biedy porównać z dokonaniami Amerykanów, głównie dzięki czystym partiom wokalnym w refrenie i przebojowości. I na tym się kończą podobieństwa, gdyż nawet wspomniany kawałek jest brutalniejszy od tego, co prezentowała Fabryka Strachu. W dźwiękach tworzonych przez Bydgoszczan można usłyszeć wpływy nie tylko groove czy industrial, ale są też częste momenty, gdy zespół wkracza na ścieżkę grindcore'a jak n.p.: w bonusowym "City Goes Mental". Wpływy grindu to również specyficzne poczucie humoru objawiające się krótkimi wstawkami tekstowymi, zaczerpniętymi z polskich filmów. Wokale to kombinacje growlu, wrzasków a czasami nawet bulgotu. Gitary tną rwane, pokręcone riffy, syntezatory generują zarówno klimatyczne podkłady, jak i industrialny hałas.

Muzyka Kontagion to jeden z nielicznych wyjątków, w których zastosowanie automatu perkusyjnego jest udanym i dodającym wartość zabiegiem. W tym konkretnym przypadku programowana perkusja uzupełnia koncepcję zimnych odhumanizowanych dźwięków. Dźwięków, co trzeba zaznaczyć, dość intensywnych. Tym bardziej zaskakujący jest zamykający płytę utwór tytułowy, który został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich jest najdłuższą kompozycją na płycie i jest to mroczny, powolny jak walec, ciężki utwór. Druga część natomiast to spokojne, instrumentalne outro w industrialnym klimacie. Po tych utworach otrzymujemy jeszcze trzy kawałki bonusowe: wspomniany "City Goes Mental",  "Traitor Appreciated" oraz cover GodFlesh "Crush My Soul".

Tak jak wspomniałem, album jest trudny w odbiorze, ale pomimo tego dźwięki nie męczą i 55 minut mija bardzo szybko. Duża w tym zasługa aranżacji poszczególnych kompozycji, w których następują nieoczekiwane zmiany akcji oraz wiele się dzieje w tle. Jedyne co może bym ograniczył, a właściwie wyeliminował to polskie cytaty, które wytrącały mnie z klimatu muzyki. 


Merch Zespołów 468x60

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz