Pages

28 lis 2016

POGAVRANJEN - Jedva Čekam Da Nikad Ne Umrem (2016)

Kraj: Chorwacja
Wydawca: Arachnophobia Records
Kontakt: https://www.facebook.com/Pogavranjen


Nie dalej, jak tydzień temu miałem niewątpliwą przyjemność popełnić tekst o poprzedniej płycie Chorwatów Sebi jesi meni nisi. Tamten materiał wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie i pod koniec wspomnianego tekstu zapowiadałem, że wkrótce wezmę na warsztat tegoroczne
wydawnictwo Pogavranjen - Jedva Čekam Da Nikad Ne Umrem. Tak też się stało.

Podobnie jak poprzedni album, tak i ten wydała polska Arachnophobia. Płyta trwa ok. 45 minut zamkniętych w 6 kompozycjach. Otwiera ją intro zatytułowane Heres, które uderza nas kakofonią dźwięków złożonych z przesterowanych gitar, pozornie chaotycznej perkusji, różnego rodzaju sprzężeń. Potem słuchacza spotyka pewna niespodzianka. Kolejne pięć utworów trudno jest sklasyfikować jako black metal, chociaż korzenie tkwiące w tym gatunku występują na tym albumie pod postacią transowych gitar czy też pojawiających się momentami blastów. Dominują jednak wolne, czasami wręcz żałobne tempa. Nie uświadczymy na tej płycie typowych black metalowych wokali, ponieważ zdecydowana większość partii wokalnych to czysty, ponury głos, przepełniony żalem i smutkiem. Oprócz wspomnianych transowych riffów, w grze gitar przewijają się szaleństwo i dysharmonia. Na nich zresztą oparte są struktury poszczególnych kompozycji. Przesterowane i nisko strojone instrumenty oraz przybrudzone brzmienie oddają klimat śmierci, o którym traktują teksty, tym razem napisane po angielsku. W części utworów usłyszymy również trąbkę i tamburyn.

Przyznam szczerze, że to bardziej awangardowe, powiedzmy post-blackowe, czy też sludgowego oblicze Pogavranjen bardzo mi odpowiada, chyba nawet bardziej niż ich wizja black metalu zaprezentowana na poprzedniej płycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz