Pages

20 paź 2017

CORRUPTION - Spleen (2017)

Kraj: Polska
Wydawca: Corruption
Namiary: https://www.facebook.com/OfficialCorruption/


Moja przygoda z Corruption zaczęła się wiele lat temu, mniej więcej wraz z wydaniem Pussyworld. Tak naprawdę jest to zespół, który pokazał mi, co to jest ten cały stoner i z czym to się je. Lata mijają, a moja sympatia do grupy nie słabnie a kolejne pozycje lądują na mojej półce. Nie mogło
więc na niej zabraknąć najmłodszego dziecka Korupcji, czyli wydanego 4 października 2017 roku albumu Spleen. Bardzo byłem ciekaw, czy i jaki wpływ na muzykę zespołu miały rewolucje personalne, jakie grupa przeszła ostatnimi czasy.

Teraz już mogę napisać, że różnice są i na szczęście na plus. Spleen to płyta inna od tego, do czego przyzwyczaiło nas Corruption. Oczywiście, stoner jest wciąż słyszalny w dźwiękach granych przez ekipę Anioła, ale nie są one już takie radosne i rubaszne jak na wcześniejszych wydawnictwach. Tak jak poprzednie płyty kojarzyły mi się ze szklaneczką whiskey w zadymionym barze gdzieś przy Route 66 czy też z jazdą motocyklem po tejże drodze w kierunku zachodzącego słońca, tak najmłodsze dziecko Corruption maluje mi w wyobraźni nieprzyjazne, wilgotne bagna i mokradła Luizjany. Nie ma już słońca, jest przenikający chłód, zalegające mgła i woń butwiejących drzew. Raczej nie jest to już muzyka dla wyluzowanych truckersów w czapeczkach. Przed oczami mam raczej obraz styranego życiem, zarośniętego samotnika, przemierzającego wspomniane bagna w łódce. Nie oznacza, to jednak, że muzyka Corruption to jakieś pozbawione życia smędzenie. Wręcz przeciwnie.

Otwierający płytę Hatred uderza słuchacza swoim dynamizmem i intensywnością i doskonale wprowadza w płytę, na której dominuje rockandrollowa energia. Znajdziemy na niej zarówno szybkie kawałki, jak wspomniany Hatred, ale także przemieli nas powolny niczym walec Dead Shell Of Human Existence. Corruption nie wyzbyło się swojego stonerowego DNA, ale wzbogaciło je o geny doom metalu, dodając jeszcze sporą szczyptę konkretnego, ciężkiego rocka. Wszystko to okraszone jest brudnym, chropowatym brzmieniem. Pomimo tego nastrój płyty trudno nazwać optymistycznym, a potęgują go jeszcze teksty, które obracają się wokół śmierci, zawiści, pozbawionej nadziei egzystencji. Zresztą zarówno okładka, jak i zdjęcie zespołu także wpisują się w minorowy klimat Spleen.

Spleen to 7 kawałków, trwających niecałe 32 minuty. To płyta, która odróżnia się od pozostałych albumów Corruption w każdym aspekcie, poczynając od ascetycznej, czarno-białej oprawy graficznej, a kończąc na tym, co tak naprawdę najważniejsze, czyli na muzyce. Odnoszę wrażenie, że stała się one swego rodzaju katalizatorem, przez który uszły wszystkie, albo większość, negatywnych emocji, jakie towarzyszyły zespołowi przez ostatnie kilka miesięcy na kilku płaszczyznach. Słyszę na niej wściekłość i bunt. W moim odczuciu jest to relatywnie najbardziej mroczna i posępna a zarazem najbardziej intymna płyta w dorobku grupy.



1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz