Pages

27 maj 2018

MOLOCH - The Other Side (2018)

Kraj: Polska
Wydawca: Via Nocturna
Namiary: http://moloch.tv


Jakieś pół roku temu Moloch wydał dwupłytową kompilację The Vatican Cellars, która zawierała utwory z początkowych lat działalności tego muzyka, znanego szerszemu gronu z black metalowego projektu Zorormr. Kompozycje te obracały się w klimatach dark, dungeon ambient. Odzew na to
wydawnictwo musiał być pozytywny, gdyż Moloch postanowił kontynuować tę ścieżkę muzycznego rozwoju i 30 kwietnia 2018, pod szyldem Via Nocturna, uraczył nas nowym materiałem zatytułowanym The Other Side.

The Other Side to trwający niecałe 30 minut minialbum, na który składa się sześć premierowych kompozycji. Tym razem Moloch odchodzi od wspomnianej wcześniej stylistyki dark ambientowej i zabiera nas w czasy swojego, i praktycznie mojego też, dzieciństwa. Czasy, kiedy królowały kasety VHS, na których z wypiekami na twarzy oglądało się pierwsze filmy akcji z Dolphem Lundgrenem zaliczane do kategorii B lub C oraz podpadające również pod te klasy filmy i seriale z gatunku sci-fi. Terminator, Knight Rider, Blue Wolf, Android, to tytuły mi przychodzą na myśl, słuchając The Other Side. Dlaczego? Gdyż łączy jest rozpoznawalna ścieżka dźwiękowa, której podstawą jest muzyka elektroniczna oparta na charakterystycznym brzmieniu syntezatorów. Melodyjne, nadające futurystycznego klimatu dźwięki, które zarazem budowały atmosferę grozy i napięcia. Od czasu do czasu pojawiał się rockowa gitara z mocniejszym akordem czy solówką, ale i te partie były czasami odgrywane na syntezatorze bądź przez niego przepuszczone. To samo słyszę teraz na The Other Side z dodatkiem szczątkowych elementów ambientowych typu mroczne klawiszowe pasaże czy kościelne organy.

Moloch czy opisywany wcześniej Jack Maniak oparli swoją twórczość na nostalgii za latami 80. XX wieku. Komu przypadło dzieciństwo na ten okres, wie ile się wtedy działo w polityce, kulturze, technologii. Na The Other Side można wyczuć ducha tamtych czasów, tę mieszankę romantyzmu i apokaliptycznych, futurystycznych wizji świata po zagładzie nuklearnej przedstawianych w produkowanych taśmowo filmach fantastycznych. Nie będę się kreował na znawcę sceny retro synth, chyba tak to można nazwać, ale to, co Moloch proponuje na swoim ostatnim wydawnictwie, trafia do mnie, być może dlatego, że przypomina czasy dzieciństwa, i wielce prawdopodobne jest, że wybiorę się na sierpniowy koncert w Warszawie, który jest jednym z trzech, jakie Moloch da obok Perturbator podczas minitrasy tego drugiego po naszym kraju.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz