Kraj: USA
Wydawca: Relapse Records
Oficjalna strona: https://wolvserpent.com/
Dawno żadna płyta nie poruszyła mojej wyobraźni tak, jak to wydawnictwo dwójki Amerykanów. Już od pierwszych dźwięków muzyka zaczyna malować obrazy w mojej głowie. Spokojne intro z ambientowymi klawiszami, zimnym wiatrem szarpiącym ubranie, krążącymi nad głową wronami i odgłosami słabego ognia pochodni nasuwa mi na myśl mozolną wędrówkę przez pokryte mrokiem góry. Kolejny kawałek ze swoim powolnym doomowym tempem, wibrującym basem, transowymi black metalowymi gitarami odgrywającymi powtarzalny motyw to już tułanie się w całkowitych ciemnościach, w których rozbrzmiewa mroczny, charczący głos. Niespodziewanie w trzecim utworze wchodzimy do rozjaśnionego słabymi promieniami słońca lasu. Delikatnie szumi strumyk, śpiewają ptaki. Przy nostalgicznych dźwiękach skrzypiec idziemy wzdłuż strumienia. Ta idylla nie trwa jednak długo. Ponownie docieramy to pokrytego mrokiem miejsca, gdzie pali się ognisko, przy którym trwa jakiś tajemniczy obrzęd. Rytmiczne, jednostajne bębny, dronowe gitary i kobiecy głos w tle. Skrzypce zaczynają wibrować, a wraz z nimi zaczyna poruszać się powietrze. Coś się zaczyna dziać. Muzyka przyśpiesza, a w jej rytm zaczyna wirować świat. Sypią się iskry, zielone płomienie strzelają ku niebu. Zło zostało uwolnione i przemówiło. Niespodziewanie wszystko znika i ponownie jedyne dźwięki to beztroski śpiew ptaków i szum wody. Z czwartym utworem atmosfera gęstnieje. Jednostajny dźwięk w tle, żałobne skrzypce, dopalające się pogorzelisko. W oddali rodzi się burza i wkrótce zaczyna padać. Niespodziewanie znajdujemy się w dziwnym pomieszczeniu. Półmrok rozświetlany świecami, posępny głos rozbrzmiewający wśród ścian. Ponownie do głosu dochodzą transowe gitary, którym wtórują drgający bas i skrzypce. Płomienie świec zaczynają drgać zimnym, niebieskim światłem. Damski głos śpiewa zaklęcia. Zakończenie to ponownie wolne, walcowate tempo, jednostajne, zimne gitary, grobowy wokal. Zło obejmuje władzę nad światem. Wszystko to znika wraz z ostatnim dźwiękiem. Osiemdziesięciominutowa przygoda dobiegła końca.