Ostatnie wpisy

8 paź 2017

PARADISE LOST - Medusa (2017)

Kraj: UK
Wydawca: Nuclear Blast
Namiary: http://paradiselost.co.uk/


Przed wydaniem poprzedniej płyty The Plague Within muzycy Paradise Lost zapewniali, że powracają do swoich korzeni. Pomny analogicznych zapewnień od innych zespołów, podchodziłem do tych zapowiedzi z rezerwą. Na szczęście Brytyjczycy nie rzucali słów na wiatr i album wydany w
2015 roku, rzeczywiście okazał się powrotem do źródeł. Pytaniem, które cisnęło się na usta, było czy The Plague Within to jedynie chwilowa odskocznia, czy też panowie postanowili na dłuższy czas zadomowić się w dźwiękach, które zbudowały ich pozycję na scenie doom-gothic metalu.

Odpowiedź w te kwestii przyniosła nam wydana w 2017 Medusa i wszystko wskazuje, że Paradise Lost jeszcze głębiej zaczerpnęli ze swojej historii. Album otwierają posępne dźwięki kościelnych organów i wywołany przez nie ponury klimat utrzymuje się prawie przez całą płytę. Pomimo że na płycie wolne rytmy przekładają się z szybszymi fragmentami, to jednak potężne, walcowate riffy wgniatają w podłoże. Duży udział ma w tym wyeksponowany, warczący bas. Nie mogło oczywiście zabraknąć charakterystycznych dla PL zawodzących gitar. Dominują growlujące wokale i zaryzykuje stwierdzenie, że jeszcze nigdy wcześniej ryk Nicka nie brzmiał tak głęboko. Od czasu do czasu pojawiają się również czyste partie. Często występuje one w refrenach, chociaż The Longest Winter i tytułowa Medusa oparte są głównie na śpiewnych dźwiękach. Muzyka jest harmonijna, ale zapomnijcie o łatwych, przebojowych melodiach, chociaż ostatecznie takie wpadające w ucho nuty możemy usłyszeć w Blood & Chaos i bonusowym Symbolic Virtue. O brzmieniu Medusa nie da się powiedzieć, że jest krystaliczne. Słychać w nim brud, a jednak jest na tyle klarowne, że bez problemu można usłyszeć każdy nagrany dźwięk.

Medusa nie jest albumem przełomowym, nie wydaje mi się, aby wyznaczała jakieś nowe kanony gothic/doom metalu, a zarazem jest płytą, którą każdy fan monumentalnych dźwięków powinien mieć na swojej półce. W moim odczuciu jest chyba najcięższym albumem w dorobku Paradise Lost, która swoim mrokiem i atmosferą dorównuje Gothic.



3 komentarze:

  1. Bród to jest w rzece (płytkie koryto), chyba chodziło o brud ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba tak...juz poprawiam :). dzieki za zwrocenie uwagi :)

      Usuń
    2. Spoko, zboczenie zawodowe :D

      Usuń