Kraj: Holandia
Wydawca: Music Theories Recordings
Namiary: http://www.arjenlucassen.com/content/arjens-projects/ayreon/
Z muzyką Ayreon zetknąłem się około 10 lat temu, kiedy urzeczony okładkami i zaintrygowany składami muzyków, zakupiłem albumy Into Electric Castle i The Universal Migrator. Praktycznie od razu wsiąkłem w te dźwięki i od tego czasu konsekwentnie ustawiam na półce kolejne pozycje z
dyskografii projektu, dowodzonego przez Holendra Arjena Lucassena. W 2013 roku, po wydaniu Theory of Everything, zapowiedział on, że na jakiś czas rozstaje się z Ayreon i skupia się na innych swoich projektach, więc byłem mile zaskoczony, kiedy w zeszłym roku dotarły do mnie wieści o nowym albumie The Source. Nie zwlekając, zamówiłem płytę w przedsprzedaży i tym sposobem na cztery dni przed oficjalną premierą, album znalazł się w moich rękach.
Podobnie jak w przypadku poprzednich wydawnictw Ayreon, The Source to rockowo-metalowa opera. Tym razem mamy okazję poznać dzieje bliżej nieokreślonej rasy Alphian, żyjącej na planecie Alpha. Ta wysoce rozwinięta cywilizacja boryka się od dłuższego czasu z wszelkimi problemami natury ekonomiczno-polityczno-społecznej. Zdesperowani Alphianie postanawiają zbudować super komputer, który w ich założeniu miałby znaleźć rozwiązanie dla problemów. Osoby zorientowane w tematyce sci-fi pewnie domyślają się jakie rozwiązania Sztuczna Inteligencja uznała za optymalne. Rozpoczyna się dramatyczna walka z czasem.
Całą historię opowiada nam 11 wokalistów, z Jamesem LaBrie, Hansi Kurschem i Floor Jansen na czele, odgrywających role, przypisanych im bohaterów. Każdy utwór to kolejny rozdział opowiadania, które poznajemy poprzez dialogi prowadzone pomiędzy postaciami. Dramatyzm kolejnych części oddaje skomponowana przez Arjena muzyka, której podstawą są klimatyczne progresywne rock i metal, oddające w odpowiedni sposób nastrój chwili. Usłyszymy więc dynamiczne fragmenty oparte na ciężkich gitarach czy też klimatyczne momenty z epickimi solówkami akustycznymi gitarami. Futurystyczną atmosferę budują kosmiczne syntezatory i "lasery", ale nie zabraknie też hammondowskich pasaży. Nastrój budują również wiolonczela, skrzypce, różne odmiany fletów i instrumentów dętych. pianino czy mandolina. Jak na operę przystało, jest monumentalnie, z przepychem i blichtrem, a na słuchacza spływa całe spektrum dźwięków. Całość trwa prawie 90 minut.
Po raz kolejny Arjen Lucassen wydał album, który pochłonął mnie bez reszty i na prawie półtorej godziny odłączył od rzeczywistości. Słuchając The Source, czułem się jak w kinie, widząc w głowie obrazy malowane przez muzykę. Muzykę, w której możemy usłyszeć typowe dla Ayreon elementy, jak na przykład inspiracje celtyckim folkiem, ale o której na pewno nie można powiedzieć, że jest wtórna i w moim odczuciu The Source jest najbardziej rozbudowany i epicki album w dyskografii Ayreon. Sama historia wydaje się nie być czymś szczególnie oryginalnym, ale zawiera kilka zwrotów akcji, więc zachęcam do sprawdzenia, jak to się wszystko skończyło i czym jest tytułowe Źródło. Ja mam swoją teorię, ale zatrzymam ją dla siebie, nie chcąc psuć zabawy osobom, które sięgną po The Source.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz