Wydawca: Primeval Records
Namiary: https://www.facebook.com/Aephanemer/
22 marca tego roku swoją premierę miał drugi album francuskiego Aephanemer zatytułowany Prokopton. Z muzyką Francuzów zetknąłem się przy okazji recenzowania dla Kvlt debiutanckiej płyty Momento Mori, która ukazała się w 2016 roku. Tamten materiał pozostawił we mnie pozytywne odczucia, więc kiedy na
skrzynkę wpadło mi zapytanie, czy nie przyjrzałbym się drugiej płycie, z chęcią przyjąłem propozycję. Co się tyczy historii zespołu, to powstał on w Tuluzie w 2014 jako jednoosobowy projekt gitarzysty Martina Hamiche'a i z czasem rozwinął się do obecnej postaci kwartetu.
Prokopton to 44 minuty muzyki, na które składa się osiem kompozycji, w tym jedna instrumentalna. Francuzi wprost przyznają się do swoich silnych inspiracji melodyjnym death metalem ze Skandynawii i to słychać praktycznie od pierwszych dźwięków. Praktycznie wszystkie utwory to szybkie, pełne życie kompozycje, w których nierzadko przewodnią rolę grają finezyjne, dźwięczne partie solowe, wspomagane przez symfoniczne partie klawiszy dla dodania muzyce epickiego charakteru. Na szczęście, jak ma to miejsce, u niektórych grup pałających się symfonicznym metalem, klawisze nie mają za zadanie ukrycia miałkich gitarowych riffów. W tym przypadki gitary robią dobrą robotę, nadając całości, wraz z perkusją, dynamiki. Ogólnie rzecz biorąc, muzyka Aephanemer jest bardzo energetyczna i bije z niej jakaś taka pozytywna energia i lekkość, co akurat może nie dziwić, gdyż muzycy przyznają się również do inspiracji słowiańską kulturą. Może dlatego ich muzykę tak dobrze się słucha?
A co z death metalowym pierwiastkiem w muzyce Aephanemer? Zwolennicy masywnych dźwięków, gruzu i smoły raczej tu nic dla siebie nie znajdą. Wydaje mi się, że death metal jest tylko punktem wyjścia, ale grupa na tym albumie stawia jednak bardziej na melodyjność i subtelność dźwięków. Szczypty agresji dodają wściekłe wokale, które tylko raz oddają miejsca czystym partiom.
Nie będę ukrywał, że wielkim fanem tego odłamu death metalu, o ile jeszcze możemy mówić, że jest to ten gatunek, nie jestem, ale przyznaję, że muzyka Aephanemer, a szczególnie ta zawarta na Prokopton ma w sobie coś takiego, co pozwala naładować akumulatory i ujrzeć świat w innych kolorach niż czerń i szarość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz