Wydawca: Arachnophobia Records
Kontakt: https://www.facebook.com/Pogavranjen
Scena chorwacka należy do tych, o których moja wiedza jest mniej niż znikoma. Przejrzałem moją skromną kolekcję i doszukałem się raptem dwóch albumów z tego kraju, tak więc dzięki Arachnophobia Records mam okazję poszerzyć horyzonty.
Sebi jesi meni nisi jest drugim albumem Chorwatów i został oryginalnie wydany w 2014. W tym roku ukazało się wznowienie, mniemam, że ze względu na wydanie nowego albumu, w formie CD, ale w opakowaniu nawiązującym do wydania winylowego. Oczywiście chodzi o oprawę wizualną nie o rozmiar.
Płyta trwa 52 i zawiera 5 autorskich kompozycji plus bonusowy remix utworu Strigoi. Otwiera ją ponure, fortepianowe intro. Kolejne trzy utwory to zimny, hipnotyzujący black metal charakteryzujący się schizoidalnymi riffami, połamanymi tempami czy też transowymi, powtarzającymi się motywami gitarowymi. Teksty, w całości po chorwacku, wykrzyczane są przez nawiedzony wokal, który trudno jest mi jednoznacznie sklasyfikować. Brzmi w nim nuta szaleństwa, ale też bólu. Warto też wsłuchać się w partie basu, które są proste, ale równocześnie wzbudzają bliżej nieokreślony niepokój.
Odznaczającą się kompozycją jest zamykający płytę utwór Strigoi. Jest to najwolniejszy utwór na płycie i właściwie ma więcej wspólnego z doom niż z black metalem. Depresyjną atmosferę podkreślają przepełnione żalem i cierpieniem wokale oraz smutne gitary. Z drugiej strony klimat grozy budują demoniczne głosy i bliżej nieokreślone jęki, śmiechy i szepty w tle. Wspomniany remix tego kawałka, również przykuł moją uwagę. Z oryginałem ma on wspólny jedynie tytuł i szkielet. Wycięto wszystkie partie wokalne, podkreślono pulsujący bas, dodano sample i sprzężenia w efekcie czego otrzymano quasi-noisowy hałas. W sumie takie hałaśliwe pierwiastki są obecne na mniejszą skalę również w pozostałych utworach.
Ciekawy, godny uwagi album, któremu warto poświęcić godzinę, a nawet więcej swojego czasu. Bardzo jestem ciekaw co przyniesie nagrany w tym roku Jedva čekam da nikad ne umrem, ale o tym przekonam się już w niedalekiej przyszłości. Mam cichą nadzieję, że usłyszę na nim więcej kawałków w stylu Strigoi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz