Wydawca: Via Nocturna
Namiary: https://www.sanctumatlantis.com/
Za Sanctum Atlantis stoi amerykański muzyk ukrywający się pod pseudonimem Thoth Atlantean, natomiast The Triumph Of Man jest debiutanckim wydawnictwem tego projektu, chociaż sam Thoth ma już na koncie kilka innych wydawnictw. Niniejsza płyta trafiła w moje recę za sprawą
opolskiej Via Nocturna, która wydała ją w formie CD w ostatnim dniu listopada 2017 roku.
Płyta przeleżała jakiś czas na kupce o wdzięcznej nazwie "do przesłuchania", ale kiedy już ją dorwałem, to przez następne kilka wieczorów zawładnęła moim odtwarzaczem. Na program The Triumph Of Man składa się 6 kawałków, które łącznie dają 35 minut muzyki brutalnej, intensywnej, a zarazem harmonijnej, wręcz przebojowej. Poszczególne utwory to utrzymane w szybkich oraz średnich tempach, melodyjne kompozycje oparte na sprawnie zaaranżowanych, momentami lekko rezonujących riffach, przyjemnie grzechoczącym basie i napędzającej całą tę machinę bombardującej perkusji. Całości obrazu dopełniają mięsiste brzmienie oraz oparte na starożytnych mitologiach teksty.
Trudno jest mi się rozstać z dźwiękami Sanctum Atlantis. Być może ten niedosyt wynika z relatywnie krótkiego czasy trwania The Triumph Of Man, ale z drugiej strony zawsze można ponownie wcisnąć Start, aby od nowa cieszyć się muzyką. Skłaniałbym się jednak ku temu, że od muzyki Amerykanina trudno się oderwać, gdyż po prostu świetnie mi się jej słucha i mam ochotę do niej wracać.
opolskiej Via Nocturna, która wydała ją w formie CD w ostatnim dniu listopada 2017 roku.
Płyta przeleżała jakiś czas na kupce o wdzięcznej nazwie "do przesłuchania", ale kiedy już ją dorwałem, to przez następne kilka wieczorów zawładnęła moim odtwarzaczem. Na program The Triumph Of Man składa się 6 kawałków, które łącznie dają 35 minut muzyki brutalnej, intensywnej, a zarazem harmonijnej, wręcz przebojowej. Poszczególne utwory to utrzymane w szybkich oraz średnich tempach, melodyjne kompozycje oparte na sprawnie zaaranżowanych, momentami lekko rezonujących riffach, przyjemnie grzechoczącym basie i napędzającej całą tę machinę bombardującej perkusji. Całości obrazu dopełniają mięsiste brzmienie oraz oparte na starożytnych mitologiach teksty.
Trudno jest mi się rozstać z dźwiękami Sanctum Atlantis. Być może ten niedosyt wynika z relatywnie krótkiego czasy trwania The Triumph Of Man, ale z drugiej strony zawsze można ponownie wcisnąć Start, aby od nowa cieszyć się muzyką. Skłaniałbym się jednak ku temu, że od muzyki Amerykanina trudno się oderwać, gdyż po prostu świetnie mi się jej słucha i mam ochotę do niej wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz