Wydawca: Deformeathing Production
Namiary: https://www.facebook.com/GRIN666/
Kiedy ponad 2 lata temu prezentowałem pierwszy oficjalny materiał sopockiego Grin, wyraziłem nadzieję, że na następne wydawnictwo przyjdzie nam czekać trochę krócej niż 20 lat, bo tyle mniej więcej czasu upłynęło od momentu powstania grupy do ukazania się A Scanner Darkly. Tym razem panowie zakasali rękawy i już w listopadzie 2018 zaprezentowali swój debiutancki długograj Gnosis,
wydany przy współpracy z Deformeathing Production.
Płyta trwa zaledwie 36 minut, i składa się z 11 kompozycji, tak więc można się spodziewać obcowania z dość skompresowanymi dźwiękami, gdyż trochę się dzieje w muzyce kwartetu. Otwierający album Prologue eksploruje puszcze oko do death metalu, ale wraz z trwaniem kompozycji i po przejściu do kolejnego kawałka, panowie przechodzą w rejony, których się po nich spodziewałem, czyli thrash metal. Nie jest to jednak thrash oparty na łojeniu i jeździe do przodu bez trzymanki, chociaż pojawiają się również fragmenty, gdzie perkusja nieźle młóci, napędzając całą muzykę. Jednak ogólnie rzecz biorąc, Grin eksploruje raczej techniczne i progresywne terytoria, chociaż trzeba zauważyć, że zbyt wiele tych czysto technicznych popisów i łamania palców na gryfach to tu nie uświadczymy. Na tym wydawnictwie panowie bardziej skupiają się na klimacie, być może, aby zachować spójność z tytułem. Atmosfera budowana jest w dużej mierze przez wibrujące, transowe dźwięki gitar, które uzupełniają rwane riffy. Czasami pojawiają się bardziej eteryczne partie czy też mocniej zakręcone solówki, ale zasadniczo panowie oszczędzają nam zbyt skomplikowanych dźwięków. Ba, pojawia się nawet trochę akustycznych nut. Trochę mistyki, a zarazem niepokoju dodają teksty na płycie, a niepokój ów potęguje pulsujący bas, momentami groźnie pomrukujący bas. Zresztą Rust On My Fingers, w którym gitara basowa gra główną rolę wraz z wybijającą miarowy rytm perkusją od razy przyciągnął moją uwagę.
Gnosis wydaje się nie być łatwym w odbiorze materiałem i pomimo tego, że mnie zaintrygował od pierwszego przesłuchania, to zdaję sobie sprawę, że nie każdemu może on podejść. Sugerowałbym jednak nie zniechęcać się i dać sobie czas na zaznajomienie się z tym wydawnictwem, szczególnie że czas przy nim płynie nadzwyczaj szybko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz