Wydawca: Arachnophobia Records
Namiary: https://www.facebook.com/mourningentropia/
W planach był zupełnie inny tekst, inna płyta miała być słuchana i przedstawiana. Jak to jednak bywa z planami, te często ulegają zmianie. Otóż pewnego dnia otrzymałem od Pana Krzysztofa, głównodowodzącego Arachnophobia Records, zaproszenie do tańca, a że przygrywać miał trzeci
album Entropii, którego premiera zaplanowana jest na 28 września, to aż nie wypadało odmówić.
Vacuum, bo taki nosi tytuł ta płyta to 6 utworów, które w sumie trwają prawie 60 minut. Godzina muzyki, która po prostu pięknie płynie i wciąga od pierwszych dźwięków oraz działa na wyobrażnię i emocje. Jeśli miałby ją odnieść do wydanej w 2016 Ufonaut, to ta płyta jest spokojniejsza od poprzedniczki. Nie bije z niej już takie szaleństwo i furia. Dźwięki na Vacuum nie są już tak intensywne i skondensowane, więcej w nich harmonii i przestrzeni. Vacuum jest po prostu bardziej, że tak powiem, przebojowa od Ufonaut. Dominują na niej gitarowe, epickie pasaże, którym nierzadko towarzyszą gwiezdne syntezatory. Pomiędzy nie wplecione są psychodeliczne czy dysonujące riffy. Ten astralny klimat utrzymywany jest praktycznie przez całe 60 minut i nawet w szybszych fragmentach, jak chociażby w Astral, klawisze podtrzymują odpowiednią atmosferę. Transu muzyce nadaje przewijający się prawie przez cały album miarowo wybijany, pulsujący rytm, który jest wyczuwalny nawet wtedy, kiedy kompozycje zaczynają się rozpędzać. Najwięcej zamętu w mojej głowie poczynił rozpoczynający album Poison, będący najbardziej pokręconą kompozycją, która trwa ponad 15 minut i serwuje nam niezłą huśtawkę nastrojów. Kolejne kompozycje zdają się bardziej stonowane, chociaż i w nich nie brakuje zmian wątków i brzmienia, a najbardziej do gustu przypadł mi Hallow z jego astralnym motywem wygrywanym na klawiszach. Vacuum nie jest albumem instrumentalnym, ale niewiele mu brakuje do takiego sklasyfikowania, gdyż partie wokalne stanowią tylko niewielką część całości, na przykład w takim Wisdom histeryczny krzyk pojawia się gdzieś pod koniec utworu. Złapałem się na tym, że część wokali zarejestrowałem dopiero podczas kolejnych odsłuchów. Po prostu byłem tak zasłuchany w muzykę samą w sobie, że mi umykały.
Muzyka, jaką Entropia zawarła na Vacuum, wymyka się wszelkim klasyfikacji. Oczywiście można dosłuchać się w niej różnych elementów charakterystycznych dla gatunków post coś tam, sludge czy black metalu, który zresztą pełni coraz mniejszą rolę w twórczości zespołu, ale w ogólnym ujęciu nie można tych dźwięków jednoznacznie sklasyfikować. W sumie szufladki nie są ważne, skoro muzyka, w której usłyszmy wiele świetnych pomysłów, broni się sama, a ten album trafił do mnie najbardziej ze wszystkich dotychczasowych dokonań Entropii.
Zaiste godnie żegna się ze sceną Arachnophobia wytwórnia, która wypuściła na światło dzienne kilka nietuzinkowych albumów. Ostatnio nawet robiąc porządek w moich kompaktach, zdałem sobie sprawę, że przez te lata skompletowałem zdecydowaną większość wydawnictw tego zasłużonego labelu, a i Vacuum jest już zamówiona i za kilka dni stanie na półce obok swoich dwóch poprzedniczek - Vesper i Ufonaut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz