Wydawca: Parlophone Records
Oficjalna strona: http://ironmaiden.com/
Od razu zaznaczam, że ze względu na mój bezkrytyczny sentyment do Iron Maiden, poniższy tekst jest całkowicie subiektywny.
Księga dusz jest kolejnym etapem drogi jaką Dziewica konsekwentnie podążą od momentu wydania "Brave New World". Tym razem otrzymujemy ponad 90 minut muzyki, ale czas jest wogóle nieodczuwalny podczas słuchania tego 2-płytowego albumu. Na tej płycie nie ma dłużyzn, nie ma zbędnych elementów czy wypełniaczy, a każdy utwór trwa dokładnie tyle ile powinien trwać. Od momentu kiedy włączamy PLAY, aż do chwili gdy umilknie ostatnia nuta jesteśmy w innym wymiarze. Słuchając tej płyty nie ma czasu na nude. W każdym utworze sie coś dzieje. A to zmiany tempa, a to dialogi prowadzone przez gitary, akustyczna wstawka, wymienianie się solami przez gitarzystów. W tle atmosferę budują szeroko użyte klawisze oraz partie orkiestry. Osobną sprawą jest głos Bruce'a, który jest potężny i dawno nie brzmiał z taką mocą. Wisienką na tym torcie jest zamykający płytę "Empire of Clouds", który jest najdłuższym utworem skomponowanym do tej pory przez Iron Maiden. Trwa 18 minut i opowiada o tragicznym locie sterowca R-101, największego statku powietrznego w dziejach brytyjskiego RAF. Muzyka prowadzi nas przez kolejne sceny dramatu poczynając od przygotowań do startu, walkę z burzą, aż po tragiczny koniec. Dźwięki są tak zaaranżowane, że oczami wyobraźni widzimy obrazy z tamtych wydarzeń, dosłownie czujemy odpalanie silników, podmuchy wiatru czy uderzenia deszczu.
Dla mnie jest to najlepsza płyta od powrotu Bruce'a i Adriana, a nawet mam odwagę twierdzić, że może konkurować z klasycznymi albumami Żelaznej Dziewicy. Co ciekawe w zdecydowanej większości kompozycji swoje palce maczał właśnie Smith. A tak na marginesie, singlowy "Speed of Light" to najsłabszy utwór na tym albumie. UP TO THE IRONS!
https://www.youtube.com/watch?v=-F7A24f6gNc