Ostatnie wpisy

19 sty 2015

SIGIHL - Trauermärsche (And a Tango upon the World's Grave) (2014) czyli walc i tagno ku chwale Lu

Kraj: Polska
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Sigihl/3540388547



Powolny walec toczy się przez ok 37 minut w imię Tego Który Niesie Światło. Bas, nastrojony tak nisko, że można sobie wyobrazić jego wiszące struny, wgniata mnie w podłoże z każdym kolejnym riffem, zapraszając raz do tanga, raz do walca. Histeryczny wokal wykrzykuje kolejne wersy ku chwale Tego Który Jest Mądrością. Gitary...zaraz, zaraz, tu nie ma gitar...zamiast nich nasz umysł świdruje jazzujący saksofon, wysunięty na przód wraz  z przesterowanym basem. Jest moc.

18 sty 2015

GENIUS ULTOR - Nic co boskie nie jest mi obce (2014) czyli stara szkoła bm nie rdzewieje

Kraj: Polska
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/albums/Genius_Ultor/Nic_co_boskie_nie_jest_mi_obce/410621



Black metal starej szkoły. Czyli od samego początku ostra jazda, z przerwami na odpoczynek poza ostatnim utworem, który wyłamuje się ze schematu. Gitary łoją aż miło, perkusja wskazuje kierunek a pan zdziera gardło wykrzykując bluźniercze teksty. Chociaż nie, aż tak bluźniercze nie są jakby się mogło wydawać i nie wszystkie rozumiem, mimo że po polsku, ale może ja już za stary jestem. Wprawdzie płyta ta nie jest kamieniem milowym gatunku to miło czasami posłuchać i takich dźwięków.

 

15 sty 2015

EERIE - Into Everlasting Death (2014) czyli ach ta beznadzieja naszej egzystencji

Kraj: Polska
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Eerie/3540389716



Oj lubię od czasu do czasu posłuchać takich dźwięków, Dźwieków naładowanych takimi emocjami, że wywołują u mnie bliżej nieokreślny niepokój, lęk i żal, a równocześnie niosących ze sobą furie, złość i nienawiści. Dźwięków, które osaczają mnie i tłumią wszelką nadzieję i wiarę  w cokolwiek.

Mocny album, z niesamowitym klimatem. Jeśli to wciąż black metal, to ja poprosze więcej.




13 sty 2015

MINISTRY - Psalm 69 (1992) czyli nowy porządek

Kraj: USA
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Ministry/59780



Na Ministry zwróciłem uwagę dzięki nieodżałowanemu "Headbenagers Ball", kiedy w piękną niedzielną noc 1992 zoabczyłem teledysk do "N.W.O.". Pierwszy raz słyszałem taką muzykę. Przesterowany gitary, jeszcze dodatkowo podkręcone, mechaniczna perkusja, zsamplowany wokal. Od ponad 20 lat motyw gitarowy tego utworu siedzi mi w głowie. Cała płyta to połączenie metalu z industrialem i noisem. Przesterowane gitary, sample, podkręcona perkusja, zmiksowane wokale, krzyki pojedynczych ludzi i tłumu w tle. Dzisiaj to już nic nowego ale Ministry to właśnie prekursorzy takiego grania, którzy przedstawili tą muzykę szerszemu gronu. Dwa ostatnie utwory na płycie to już czysty industrial/noise.

A od tego się zaczęło:

https://www.youtube.com/watch?v=3O1cfAZ8-_A





12 sty 2015

MANOWAR - The Lord of Steel (2012) czyli nie wiedziałem, że....

Kraj: USA
Oficjalna strona: http://manowar.com/


Manowar wrócił do korzeni, ale nie mnie osądzać w jakim stylu. Na tej płycie nie uraczymy już bombastycznych, symfonicznych aranżacji. Muzyka zawarta na tym ostatnim na dzień dzisiejszy (celowo pomijam dwie ostatnie re-edycje) wydawnictwie kojarzy mi się z pierwszymi nagraniami niezłomnych wojowników heavy metalu. Tym razem jednak na pierwszy plan jest wystawiony bas, zarówno 4, jak i 8 strunowy i podoba mi się ten koncept. Nieliczne motywy klawiszowe są natomiast ukryte w tle. W rezultacie otrzymujemy dosyć surowe brzmienie. O tekstach nie wspominam gdyż tradycyjnie są o stali, mieczach, braterstwie,  walce i umieraniu za metal czyli standard.

Aaaa  nie wiedziałem, że... kawałek "El Gringo" to tytułowy utwór filmu o tym samym tytule.

  

11 sty 2015

MANOWAR - Warriors of the World (2002) czyli parabola uczuć

Kraj: USA
Oficjalna strona: http://manowar.com/


Zaczyna się od "Call to Arms". Heavy metalowy hymn, w którym ilość słowa "fight" przekracza dozwolone normy zalecane przez Ministerstwo Zdrowia. Patetyczny refren o obronie królestwa, krew zaczyna szybciej krążyć, poziom adrenaliny wzrasta... I ...I nic...  Następny patriotyczny "The Fight for Freedom" zaczyna się od plumkania... Temperatuar uczuć powoli zaczyna opadać, chociaż w połowie utworu do głosu dochodzą gitary i jeszcze ratują klimat. Kolejny operowy "Nessum Dorma" nie zmienia atmosfery. Później jednak następuje załamanie. Bezpłciowy "Sword in The Wind", dwa instrumentalne zapychacze i potworek "An American Trilogy" (WTF!!!). A potem, gdy już tracę nadzieje, następuje odbicie. Napięcie znowu rośnie, począwszy od "Warriors of the World United" aż po kończący "Fight Untill We Die", chociaż dla mnie płyta mogła by się skończyć na "House of Death".  Panowie chyba nie do końca mieli pomysł na to wydawnictwo, ale i tak ich lubie i tę płytę w połowie też .

Koncertowy evergreen "Warriors of the World United"