Kraj: Polska
Wydawca: Aggressor
Namiary: https://www.facebook.com/Aggressor-200918549941799/
Death metal definitywnie dominują ostatnimi czasy w moich słuchawkach. Nie tak dawno grało mi wznowienie debiutu Traumy, a teraz od kilku dni słucham sobie innych weteranów naszej sceny, słupskiego Aggressor. Weterani, gdyż grupa powstała w 1988. Po wydaniu kilku kaset demo, na
początku lat 90. zawiesiła działalność, aby w okolicach 2004 odrodzić się niczym Feniks z popiołów. Z oryginalnego składu pozostał jedynie gitarzysta Stanisław "Menel" Jocz, ale wygląda na to, że ta przerwa pozwoliła mu naładować akumulatory, gdyż od momentu reaktywacji Aggressor wyraźnie nabrał wiatru z żagle. Świadczą o tym albumy, które ukazały od tamtego czasu, a ostatnim z nich, a zarazem czwartym w dyskografii grupy, jest XXX, wydany przez zespół własnymi siłami.
Czwórka trwa niecałe 34 minuty i składa się na nią 12 utworów utrzymanych w starych, dobrych klimatach klasycznego death metalu. W sumie jest to 11 utworów, gdyż Zapałki to taki 17-sekundowy ukłon w kierunku grindu. Na XXX nie znajdziemy żadnej rewolucji ani wolty gatunkowej. Panowie łoją utrzymany głównie w średnich i szybkich tempach śmierć metal, w którym dominują mielące riffy, czasami zapuszczające się w bardziej pokręcone, ale wciąż umiarkowane i przystępne klimaty. Nie brak w muzyce Słupczan pewnej harmonii i z tego powodu dobrze się słucha tych dźwięków. Jak wspomniałem, od czasu do czasu następuje przyspieszenie, ale nie nastawiajcie się na lawinę blastów. Oczywiście pojawiają się również obowiązkowe walcowate zwolnienia. Teksty na XXX są wyłącznie w języku polskim, czym zespół nawiązuje do początkowego okresu swojej działalności.
Dobrze się mi się słucha tej płyty i to pomimo tego, że tak naprawdę wszystko, co na niej zagrane słyszałem w różnych konfiguracjach już setki razy. Ale właśnie w tym tkwi siła tej muzyki. Po co kopać się z koniem, wyważać otwarte drzwi i na siłę starać się być oryginalnym, skoro można po prostu podążać za tym, co gra w duszy i nagrywać muzykę, przy której można się świetnie bawić czy to słuchając jej w domowym zaciszu, czy też na żywca w klubie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz