Wydawca: Godz Ov War Productions
Namiary: https://www.facebook.com/misanthropicrage/
Trochę ponad rok po wydaniu, nie bójmy się użyć tego słowa, kapitalnego, entuzjastycznie przyjętego albumu Igne Natura Renovatur Integra, Misanthropic Rage powracają ze swoim trzecim krążkiem zatytułowanym Towards the Greyscale Aphorysm, który na światło dzienne ujrzał 6 czerwca 2019 i podobnie jak w przypadku poprzednich wydanictw sygnowany jest przez Godz Ov
War Productions.
Na Towards the Greyscale Aphorysm duet coraz bardziej zagłębia się w swój własny świat dźwięków, w którym oczywiście nie trudno wyłapać elementy charakterystyczne dla kilku gatunków, ale pomimo tego, upchnięcie muzyki Misanthropic Rage w jakąś konkretną szufladkę jest niełatwa i dlatego daruje sobie próby wciskania jej w jakiekolwiek ramy. Szczególnie że tak naprawdę nie ma to na dłuższą metę większego znaczenia, a liczy się to co, słyszymy w głośnikach. A w tym aspekcie panowie ponownie podnieśli poprzeczkę w stosunku do poprzedniej płyty.
To, co zwraca uwagę już po pierwszym odsłuchu albumu, to ilość nagromadzonych w nim emocji. Pomimo że nad wszystkim góruje ponura i duszna atmosfera, to w muzyce Misanthropic Rage nie brakuje również szaleństwa, hipnotyzującego transu czy też rytualnych aspektów. Czasami możemy doświadczyć także rozdwojenia jaźni, szczególne we fragmentach, kiedy rozpędzonej perkusji towarzyszą powolne, posuwiste gitarowe riffy. Dołujący klimat potęgują, nierzadko wysunięte na pierwszy plan zawodzące partie gitar. Niejednoznacznie jest również w obszarze wokali. Mam zarówno wściekłe krzyki, jak i groźnie pomruki, ale moją uwagę przyciągnęły podniosłe, czyste partie momentami wpadające w religijne uniesienie a czasami przybierające obłąkaną barwę.
Towards the Greyscale Aphorysm ma kilka twarzy, ale mi najbardziej przypadły te z paranoicznego The Noise of A New Dawn oraz mizantropijnego The Traveller. Album ma potencjał na to, aby okupować większość tegorocznych podsumowań, i sugerowałbym wysupłać kilkanaście złociszy i już złożyć zamówienie u Grega, gdyż historia kilku ostatnich wydawnictw spod znaku GoW pokazuje, że rozchodzą się one niczym ciepłe bułeczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz