Ostatnie wpisy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Napalm Death. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Napalm Death. Pokaż wszystkie posty

13 lis 2015

KONCERT: HEROD, VOIVOD, NAPALM DEATH, OBITUARY, CARCASS (12.11.2015 Warszawa Progresja Music Zone, Main Stage)


Dzień przed koncertem doszło do małego zgrzytu, po tym jak zmieniła się godzina rozpoczęcia całej imprezy. Zmiana ta szczególnie dotknęła osoby spoza Warszawy, ale również cześć miejscowych zasygnalizowała, że ta decyzja krzyżuje im plany. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że ani Knock Out Productions a tym bardziej klub Progresja nie ponosiły żadnej winy za zaistniałą sytuacje. Decyzna ta bowiem została podjęta przez Tour Managera, który ma decydujące zdanie w kwestii rozkładu. Teraz jednak zajmijmy się tą przyjemniejszą stroną niniejszej relacji.


Do Progresji dotarłem kilka minut po 18. Pomimo wspomnianej zmiany, klub był już w większości zapełniony. Na scenie właśnie instalował się szwajcarski HEROD, któremu przypadło niełatwe zadanie otwarcie tego koncertu. Rozpoczeli po 18:15. Ich post-corowe dźwieki wymieszane z progresywnym sludge zdobyłu uznanie licznie już zebranej widowni. Zespół na scenie zachowywał się bez kompeksów, emanując wręcz zwierzęcą energią. Zagrali ok. 25 minut, prezentując 3 lub 4 utwory, a podczas ostatniego wokalista zeskoczył ze sceny i bawił się na płycie razem z publicznością. Musze przyznać, że zespół zaprezentował się z bardzo pozytywnej strony, co zostało decenione przez publiczność.


Po Szwajcarach na scenie zainstalowali się Kanadyjczycy z legendy progresywnego thrash metalu, czyli VOIVOD. Bez bicia się przyznaje, że nigdy fanem tego zespołu nie byłem, po prostu nie czuje ich muzyki. W klubie jednak było dużo osób, które przyjechały głównie dla tej zasłużonej kapeli. Sala wypełniła się wraz z pierwszymi  dźwiekami ze sceny. Koncert obserwowałem trochę z boku, ale musze przyznać, że panowie zagrali świetną sztukę. Dobry kontakt z publicznością, radość z gry, ale i bez tego zgromadzona publika zgotowała im gorące przyjęcie. Bardzo ciekawe dźwięki i może jednak któregoś dnia zaskoczy mi w głowie jakaś zapadka i się zainteresuje ich twórczością. Po 40 minutach Panowie zeszli ze sceny i zwolnili miejsce dla następnej legendy.


Tym razem legenda grind-core czyli NAPALM DEATH. Bez zbędnych ceregieli rozpoczeli "Apex Predator, Easy Meet" a potem już było tylko lepiej... no prawie. Zastępujący Mitcha John Cooke borykał się przez kilka pierwszych utworów ze sprzętem, który nie chciał współpracować. Przez moment problemy dopadły również Shane'a. Nie wpłyneły one jednak na ogólny odbiór koncertu. Barney szalał na scenie, która czasami wydawała się za mała dla niego. Poleciały utwory zarówno z ostatniej płyty jak i z debiutanckiego "Scum". Były więc "Scum", "The Kill" oraz "You Suffer", po którym Barney zażartował, że trzeba być skoncetrowanym. Koncerty ND to oczywiście również przekaz ideologiczny, skierowany w panujący obecnie porządek w świecie zachodnim. Było więc o samodzielnym myśleniu i świadomym zmienianiu siebie dla siebie, a przed "Suffer The Children" o tym, że po 25 lat od powstania tego utworu, w kościele wciąż jest to samo gówno co ćwierć wieku temu. Koncert zakończył "Siege the Power". Szkoda, że tylko 40 minut, ale takie prawa trasy.


Na ten koncert czekałem. Tyle razy, z różnych powodów przegapiłem wizyty Amerykanów w naszym kraju, że ten warszawski był dla mnie najważeniejszny z występów tego wieczoru. I ani przez sekunde nie byłem zawiedziony. Dla mnie była to najlepsza sztuka tego dnia, chociaż pewnie na subiektywną opinie wpływa moje nastawienie. Ciężkie, walcowate riffy uderzyły ze sceny z mocą huraganu. John zdzierał gardło aż miło, zamiatając swoimi nieprzeciętnie długimi piórami. Perkusja wbijała w podłoże. Były kawałki z najnoweszej płyty, były i z klasyków. Poleciały utwory z "Cause of Death" a na zakończenie "Don't Care" i "Slowly We Rot". 40 minut to za krótko i mam nadzieję, że znowu nas nawiedzą, tym razem jako headliner. Na marginesie - znajomy pije sobie spokojnie piwko przy barze, a tu nagle obok staje John.


Nadeszła pora na główne danie, dla większości, tego wieczoru. Na scenie zainstalowali się Brytyjczycy zafascynowani medycyną, a konkretnie chirurgią. I to dla nich przybyła dzisiaj bardzo licznie zgromadzona w Progresji publiczność. Z pierwszymi dźwiękami zaczęło się szaleństwo pod sceną. Latały nogi, ręce, puste lub niekoniecznie kubki. W przerwach pomiędzy utworami Jeff zagadywał publikę, w trakcie odgrywania zachęcał do zabawy. Z tyłu na ekranie przewijały się obrazy nawiązujące do tematyki jaką para się ten brytyjski zespół. Było mięso, narzędzia chirurgiczne, ciała, wisielcy. Co jakiś czas Jeff zachwalał piwo sygnowane nazwą jednego z polskich zespołów. Cały set trwał coś ponad 50 minut wraz z bisami. Mimo, że wielkim fanem Carcass nie jestem to musze przyznać, że koncert było bardzo udany, prawie jak Obituary.

Cóż moge więcej dodać. W trakcie tego wieczoru, premierę miało nowe piwo z nazwą Behemoth. Do Sacrum i Profanum dołączył Heretyk (lub Heretic). Można się było spotkać z zespołem, porobić zdjęcia itp. Niestety nie miałem okazji spróbować samego piwa, ale jak tylko pojawi się w moim ulubionym sklepie piwnym to się zaopatrze.

Tym razem ludzi było naprawde dużo, co odczuło się szczególnie przy wychodzeniu, kiedy wszyscy skierowali się w strone schodów. Tradycyjnie, jak to w Progresji bywa w trakcie dużych koncertów, serwowano nie tylko piwo, ale również posiłki ciepłe. Do wyboru gulasz i kurczak po chińsku. Ja skusiłem się na kurczaka. Stoisko z merchem nie wzbudziło zbyt dużego zainteresowania z mojej strony, ale musze przyznać, że ceny na ubrania nie były zbyt wygórowane. No może poza czapką Obituary za 110pln. Ale koszulka za 70pln czy bluza za 120-150pln to nie jest chyba tak dużo. Zaskoczyła mnie cena płyty heavy metalowego projektu Shane'a z ND. 50pln to moim zdaniem jednak troche dużo.

Do domu wróciłem zadowolony i naładowany pozywtyną energią.  

5 mar 2015

NAPALM DEATH - Apex Predator - Easy Meat (2015) czyli ku pamięci

Kraj: UK
Oficjalna strona: http://napalmdeath.org/



Zaczyna się jakby szaman wypowiadał zaklęcia. Wkrótce poojawiają się niepokojące, industrialne dźwięki i w takt marszowego tempa szamańskie zaklęcia zmieniają się w manifest polityczny. A potem następuje uderzenie. Po za kilkoma wolnymi momentami atakuję nas ekstremalnie szybkie tempa i wściekłe wokale wykrzykujące antysystemowe teksty, które traktują o seksizmie, żywności GMO, niewolniczej pracy czy nieracjonalnym konsumcjonizmie, który bezwzględnie wykorzystują korporacje, wywołując u konsumentów, kolejne potrzeby. Muzycznie mamy tu zwrot w kierunku początkowych dokonań grupy, głównie poprzez powrót do punkowej stylistyki.

Zespół zdaje sobie sprawę, że nie zmieni świata, ale w odróżnieniu od tysięcy robotników pracujących za "miskę ryżu" w fabrykach i szwalniach trzeciego świata, może wyrazić swoją opnię o dzisiejszym świecie.

Płyta zadedykowana jest ofiarom katastrofy budowalnej, która wydarzyła się w 2014 w Bangladeszu i pochłoneła ok. 1200 ofiar, głównie kobiet pracujących w szwalni.

https://www.youtube.com/watch?v=33OZfCUsomk


19 lut 2015

NAPALM DEATH​ - Smear Campaign (2006) czyli ewolucji ciąg dalszy

Kraj: UK
Oficjalna strona: http://napalmdeath.org/



Muzyka ND z płyty na płytę ewuluuje nie tracąc przy tym swego charakteru. Zaczyna się zindustrializowanym kawałkiem instrumentalnym, gdzie w tle możemy usłyszeć jakby przemówienie na związkowym zgromadzeniu. Utwór przechodzi gładko w kolejny będący już grindow jazdą bez trzymanki. Jak przystało na ND jest super szybko, chociaż kilka wolniejszych momentów też uświadczymy. W części utworów pojawiają się wyraźne wpływy HC/Punk -  te zresztą słychać na większości wydawnictw ND. Ciekawostką są również damskie wokalizy. Jednak najciekawszy moment płyty to tytułowy "Smear Campaign" będący najwolniejszą kompozycją na tej płycie, i w której prym wiodą czyste wokale Barneya i który przechodzi w bonusowy "Atheist Runt" o podobnym tempie. Jest to chyba najdłuższy utwór ND, trwa ponad 6 i pół minuty, z powtarzającym się, hipnotycznym riffem i wybijającą jednostajny, powolny rytm perkusją.

https://www.youtube.com/watch?v=SIRUzqHTNh8


18 lut 2015

NAPALM DEATH​ - Order of the Leech (2002) - czyli prosto w twarz

Kraj: UK
Oficjalna strona: http://napalmdeath.org/



Odpalam płyte i dostaje kopa w twarz. I tak jestem poniewierany przez następne 30 kilka minut. Ostre riffy, opętańcza perkusja, agresywny wokal i histeryczne krzyki. Paradoksalnie, w tym pozornym hałasie jest melodia. Nie ma przebacz dla kapitalistów, głupich polityków czy fanatyków religijnych. A na koniec krótka wiadomość od naszych południowych sąsiadów.

https://www.youtube.com/watch?v=cAAKNPzckHw


17 lut 2015

NAPALM DEATH​ - Fear, Emptiness, Despair (1994) czyli nowe logo

Kraj: UK
Oficjalna strona: http://napalmdeath.org/



Jest to relatywnie najwolniejsza płyta Napalm Death, na której hiper szybkie fragmenty zdarzają się tylko raz na jakiś czas, odwrotnie niż na poprzednich wydawnictwach Na tym abumie zespół rozpoczął pewne, nieśmiałe  eksperymenty z czystymi wokalami oraz kompyzycjami samych utworów. Nasze narządy słuchu atakuje ciężkie i troche przybrudzone brzmienie, a teksty nie są aż tak politycznie zaangażowane jak wcześniej.

https://www.youtube.com/watch?v=u46Cgu6NKJg


NAPALM DEATH​ - Utopia Banished (1992) czyli od 20 lat to samo

Kraj: UK
Oficjalna strona: http://napalmdeath.org/



Nie będe ściemniał - łykam każde wydawnictwo ND bez popity. Podobnie jest z "Utopia Banished". Płyta zaczyna się od industrialnego intro, a potem już jest grindowa jazda. Przez większość czasu uszy atakowane są pokręconymi riffami i perkusją wybijającą rytm z prędkością karabinu maszynowego. Chwilę wytchnienia łapiemy podczas wolniejszych fragmentów pojawiających się od czasu do czasu. Tak jest do ostatniego utowu, który jest powolnym walcem z ciężkim riffem. Barney wykrzykuje polityczne tekty wymierzone w społeczeństwo opanowane niepohamowanym konsumpcjonizmem, bezrefleksyjnością czyli od 20 lat te same problemy.

https://www.youtube.com/watch?v=WbT6ZDR93Y8