Ostatnie wpisy

16 paź 2015

NEWS - Premiera „Eternal Chaos” już za miesiąc! / One month left to “Eternal Chaos” premiere!


For English - please scroll down

Już niespełna miesiąc pozostał do premiery „Eternal Chaos” tarnowskich black metalowców z INGLORIOUS. Następca “Death Syndrome – The Second Step To Hell” z 2010 roku to surowy black metal wierny korzeniom gatunku ale napisany i zagrany z nowoczesnym podejściem. Wybuchowa mieszanka jadowitych gitar, niepokojącej atmosfery i agresji. Intensywny i mocny cios od INGLORIOUS przynosi tylko zniszczenie i wieczny chaos…
Za brzmienie i nagrania odpowiedzialny jest Krzysztof Godycki ze studia Roslyn. Okładkę przygotował Bartek Kurzok znany ze współpracy m.in. z Mort Douce czy Strandhogg.
Płyta zostanie wydana w ścisłym limicie 500 sztuk jako jewel case cd.
Premiera płyty już 15 listopada ale już możecie zamówić ten krążek w przedsprzedaży na stronie http://store.vianocturna.com

Poniżej możecie zapoznać się z trackiem „My Death” z nadchodzącej płyty.






There’s only one month left to the premiere of “Eternal Chaos”INGLORIOUS‘ follow up to the 2010 “Death Syndrome – The Second Step To Hell”. It’s raw black metal faithfull to the classics of the genre yet written and recorded with modern approach. A mixture of venomous guitars, eerie atmosphere and aggression. Intensity and ferocity define INGLORIOUS’ sophomore album delivering only devastation and eternal chaos…
The album was recored in Roslyn Studio and engineered by Krzysztof Godycki. The cover art was designed by Bartek Kurzok (Mort Douce, Strandhogg, Demonic Slaughter and more).
The album will be available as a jewel case CD limited to only 500 copies!

The album premieres on November 15th but you can already pre-order it at http://store.vianocturna.com


Below you can listen to the track “My Death” from the upcoming album. More information coming soon…

KONCERT: MORTHUS, OUTRE, INFERNAL WAR (15.10.2015 Warszawa Progresja Music Zone, Noise Stage)


Do Progresji dotarłem kilkanaście minut po 19:00. Drzwi były już otwarte, więc czym prędzej zakupiłem bilet i wszedłem na sale. Pierwsze kroki skierowałem do baru i zaopatrzywszy się w złoty napój moją uwagę skupiłem na stoisku z merchem. Po kilku perypetiach związanych z brakiem drobnych stałem się szczęśliwym posiadaczem trzech CD i po zaspokojeniu pragnienia drugim piwem, przy dźwiękach Rammstein spokojnie oczekiwałem na rozwój wydarzeń.


Punktualnie, pare minut po 20-tej na scenie pojawił się warecki Morthus. Ich występ mogę określić jednym zdaniem - to idzie młodość. Najmłodszy stażem i wiekiem zespół bez komlpeksów zaatakował zgromadzoną już całkiem licznie publiczność swoją relatywnie melodyją hybrydą death i black metalu. Zaprezentowali numery z wydanej w zeszłym roku ep-ki oraz 2 albo 3 nowe utwory. Swoim żywiołowym zachowaniem na scenie, szczególnie Pawła, zespół szybko wciągnął do zabawy widzów, którzy zresztą od samego początku byli nastawieni bardzo pozytywnie. Świetny, półgodzinny występ, tylko pogratulować i czekać na nowe wydawnictwo, gdyż nowe utwory brzmią zachęcająco.


Kolejny zespół na scenie to Outre. Podobnie jak w przypadku Morthus, był to mój pierwszy kontakt z muzyką tej krakowskiej grupy, chociaż nazwa nie jest mi obca. I przyznaje, kupili mnie swoim występem. Hipnotyczny black metal, pełen transowych riffów, wzbudzający u mnie uczucie niepokoju i przygnębienia. Zasłuchałem się w tę muzykę, tak że nie zauważyłem kiedy minął czas przewidziany na występ. Czy to było 40 czy 45 minut, zleciało momentalnie. Moją uwagę przykuli szczególnie poteżny Marcin ze swoim basem. wprost dominujący na scenie oraz kontrastujący z nim drobny Tymek, ekspresyjnie wykonujący kolejne utwory. Występ zakończył się w obłokach dymu, który przysłonił całą scenę. Zresztą dym był integralnym elementem tego koncertu.


Gdy o 22:00 na scenie pojawił się Infernal War, nie było wątpliwości dla kogo przyszła stołeczna, i nie tylko, publiczność. Od pierwszych riffów pod sceną rozpoczęło się piekło. Testosteron i adrenalina zagęściły salę. Raz za razem zespół serwował publice kolejne ciosy w postaci swojego bluźnierczego black metalu, a fani dzielnie przyjmowali je na klate, rozkręcając kolejny młyny. Przez kolejne 60 minut pierwsze rzędy ani na moment nie przyjmowały statycznej postawy, napędzane furią i agresją płynącymi ze sceny, gdyż zespół również nie zamierzał zwalniać tempa. Było skandowanie nazwy, był i bis. Nie wiem kiedy upłynęła ta godzina.

Podsumowując - świetny koncert. Wszystkie trzy zespoły pokazały klase i dały z siebie wszystko na scenie. Przy każdym występie można było wyczuć więź między muzykami i słuchaczami, nawet jeśli interakcje ograniczały się do podziękowań i podawania tytułów. Widocznie niczego więcej nie było potrzeba tego wieczoru. Bardzo dobrze się bawiłem, mimo że dwie kapele były dla mnie zupełnie nowe. Wszystkie trzy występy były bardzo dobrze nagłośnione, dźwięk był selektywny, nie żadna tam ściana dźwięku. W dodatku poziom głośności też  był odpowiedni. Gratulacje dla dźwiękowca. Pozostały jeszcze 3 koncert na tej trasie, tak więc jeśli ktoś w Poznaniu, Wrocławiu czy Katowicach jeszcze się zastanawia, to proponuje nie mysleć za dużo tylko kupić bilet i dobrze się bawić przez te kilka godzin.


14 paź 2015

RELENTLESS - Night Terrors Promo (2015)

Kraj: USA
Wydawca: Do or Die Records
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Relentless/3540372350


Wydawnictwo, które słucham to zaledwie 2-utworowe promo płyty o tym samym tytule. Pierwszy, tytułowy utwór to szybka, heavy metalowa kompozycja, natomiast drugi jest wolniejszy  i zahacza o obszary doom metalu, pod koniec ponownie rozpędzając się w klimaty heavy. W tym drugim utworze wiodącą rolę dzierży bas. Zarówno barwa głosu wokalistki jak i brzmienie nagrania przynoszą mi na myśl klimaty lat 70/80 zeszłego stulecia. Aby napisać coś więcej chętnie przesłuchałbym całą płytę. Muszę się za nią rozejrzec, ewentualnie zajrzeć na Bandcamp. Pomyśle.

https://www.youtube.com/watch?v=YNb0a3anM2o


13 paź 2015

PARADISE LOST - The Plague Within (2015)

Kraj:UK
Wydawca: Century Media Records
Oficjalna strona: http://paradiselost.co.uk/


Na Paradise Lost byłem "obrażony" przez kilka dobrych lat, tak mniej więcej on wydania "Host". Aż dnia pewnego po głowie zaczęła chodzić mi melodia "One Second" i tak długo za mną łaziła, że w końcu przesłuchałem tę płyte. A potem z rozpędu i wspomniany "Host". Nagle dostałem olśnienia i w dość krótkim czasie nadrobiłem zaległości w dyskografi a zbiegło się to mniej więcej z wydaniem "Tragic Idol". Dotarło do mnie, że każda płyta PL to kunszt muzyczny, ale wciąż brakowało mi w nich tego "czegoś" z czasów sprzed "One Second". Teraz w rękach trzymam najnowszą "The Plague Within", a właściwie pudełko, gdyż płyta kręci się w odtwarzaczu i wygląda na to, że...że jest to TA płyta. Płyta, którą z powodzeniem nawiązuje do "Shades of Grey" i "Icon", a nawet motyw z "Gothic" się gdzieś przeplata. Jest ciężko są łapiące za serce, pełne emocji melodie. Dawno nie spotykane pokłady melancholii i depresji wylewają się z głośników i oplatają. Po tylu latach, obok wyśmienitych czystych partii, pojawia się ponownie growl. Brzmienie jest odrobinę przybrudzone i poteżne. Czasami smutnie zagrają skrzypce, a w tle zaśpiewa kobieta. Ta płyta to kwintesencja stylu Paradise Lost i zawiera to wszystko co najlepsze w muzyce tego zespołu.
  
https://www.youtube.com/watch?v=55XlIPzY5q0


12 paź 2015

IRON MAIDEN - The Book of Souls (2015)

Kraj: UK
Wydawca: Parlophone Records
Oficjalna strona: http://ironmaiden.com/


Od razu zaznaczam, że ze względu na mój bezkrytyczny sentyment do Iron Maiden, poniższy tekst jest całkowicie subiektywny.

Księga dusz jest kolejnym etapem drogi jaką Dziewica konsekwentnie podążą od momentu wydania "Brave New World". Tym razem otrzymujemy ponad 90 minut muzyki, ale czas jest wogóle nieodczuwalny podczas słuchania tego 2-płytowego albumu. Na tej płycie nie ma dłużyzn, nie ma zbędnych elementów czy wypełniaczy, a każdy utwór trwa dokładnie tyle ile powinien trwać. Od momentu kiedy włączamy PLAY, aż do chwili gdy umilknie ostatnia nuta jesteśmy w innym wymiarze. Słuchając tej płyty nie ma czasu na nude. W każdym utworze sie coś dzieje. A to zmiany tempa, a to dialogi prowadzone przez gitary, akustyczna wstawka, wymienianie się solami przez gitarzystów. W tle atmosferę budują szeroko użyte klawisze oraz partie orkiestry. Osobną sprawą jest głos Bruce'a, który jest potężny i dawno nie brzmiał z taką mocą. Wisienką na tym torcie jest zamykający płytę "Empire of Clouds", który jest najdłuższym utworem skomponowanym do tej pory przez Iron Maiden. Trwa 18 minut i opowiada o tragicznym locie sterowca R-101, największego statku powietrznego w dziejach brytyjskiego RAF. Muzyka prowadzi nas przez kolejne sceny dramatu poczynając od przygotowań do startu, walkę z burzą, aż po tragiczny koniec. Dźwięki są tak zaaranżowane, że oczami wyobraźni  widzimy obrazy z tamtych  wydarzeń, dosłownie czujemy odpalanie silników, podmuchy wiatru czy uderzenia deszczu.

Dla mnie jest to najlepsza płyta od powrotu Bruce'a i Adriana, a nawet mam odwagę twierdzić, że może konkurować z klasycznymi albumami Żelaznej Dziewicy. Co ciekawe w zdecydowanej większości kompozycji swoje palce maczał właśnie Smith. A tak na marginesie, singlowy "Speed of Light" to najsłabszy utwór na tym albumie. UP TO THE IRONS!

https://www.youtube.com/watch?v=-F7A24f6gNc

10 paź 2015

EMPHERIS - Ye Olde Varsovia Live (2015)

Kraj: Polska
Wydawca: Bestial Invasion Records
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Empheris/51033


Empheris to warszawska grupa, która z drobnymi przerwami obraca się naszym podziemiu, już bez mała 20 lat i ma już w nim ugruntowaną pozycje. W tym miejscu lekko czerwieniąc się przyznaje, że ja nigdy nie miałem okazji zapoznać się z ich bluźnierczym black-thrash metalem, choć zespół dosyć płodnym jest - odsyłam na Metal Archives po szczegóły. Ale co się odwlecze, koniec końców, przez różne zbiegi okoliczności w moje ręce wpadł ten zapis koncertu z 29 maja 2015, podczas którego w warszawskiej Progresji zespół dzielił scenę m.in. z warszawskim Atropos i greckimi Varathron oraz Rotting Christ. Na marginesie - wybierałem się na ten koncert, ale życie rzuciło mnie do Lądku (nie Zdroju) tego właśnie konkretnego dnia... Ostatnie dwa utwory pochodzą z zapisu koncertu, który odbył się 2 miesiące później w RockSide 99 (również Warszawa). No, ale może w końcu coś o muzyce? Jak wspomniałem Empheris para się black/thrash metalem, z naciskiem na black. Ja osobiście słyszę w tej muzyce wpływy wczesnego Kreatora z okresu "Pleaseure to Kill" oraz Sodom z czasów "In the Sign of Evil". Jest więc szybko, drapieżnie. Wokale w większości wpadają w blackową manierę, ale pojawiają się też czyste partie. Słowem old-school devilish, blasphemous black/thrash metal. Nie będę ukrywał, że nie pałam jakąś szczególną estymą do albumów koncertowych, ale ten jest wydany całkiem przyzwoicie, szczególnie jeśli chodzi o nagrania z Progresji. Brzmienie jest selektywne i przejrzyste, a jedyne co mnie uderza to przerwy między utworami. Na płycie słychać też potwierdzenie, że Empheris cieszy się sporą estymą na lokalnym podwórku. Po przesłuchaniu tej płyty jeszcze bardziej żałuje, że nie miałem okazji pojawić się tego dnia w Progresji, ale mam szanse wkrótce nadrobić tę stratę. W planach mam też zaopatrzenie się w jakieś studyjne dokonana Empheris, zespół jest na mojej liście zakupów od dłuższego czasu.

https://www.youtube.com/watch?v=DxqUcCQX_xc


9 paź 2015

SERPENT SEED - Debris of Faith (2014)

Kraj: Polska
Wydawca: The End of Time Records
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Serpent_Seed/3540389948


Gdzie ja miałem uszy jak słuchałem tej płyty pierwszy raz? Głuchy byłem, że taka muza nie trafiła do mnie od razu? I w podczas gdy ja się zastanawiam nad swoją ułomnością, Serpent Seed prezentuje na swoim debiucie kawał soczystego black/death metalu w formie, która bardzo mi odpowiada. Mianowicie muzyka jest oparta na średnich i szybkich tempach, z ostrymi jak brzytwa riffami, pomiędzy które wplątane są heavy metalowe solówki oraz szczypta melodii, która w żadnym razie nie odbiera materiałowi ciężaru i agresji. Zespołowi udało się uzyskać to "coś", co powoduje, że chce się do niej wracać, szczególnie że z każdym kolejnych przesłuchaniem odkrywa się kolejne subtelne smaczki.

https://www.youtube.com/watch?v=oQMPIVlmXiU


6 paź 2015

SLIVER - Promo (2014)

Kraj: Polska
Wydawca: Sliver
Kontakt: https://www.facebook.com/sliverpoland


Jest to debiutancki materiał, na który składają się 3 utwory solidnego Hard Core' metalu połączonego z  melacore'em. Usłyszymy więc konkretne, ciężkie riffy z dużą ilością melodii. Podoba mi się, że kompozycje nie są przekombinowane, dzięki czemu łatwo się je przyswaja i zawierają w sobie ten pierwiastek przebojowości. Muszę się świetnie sprawdzać na żywo. Za mikrofonem rządzi Patrycja, ale niech to nikogo nie zwiedzie, ponieważ gdy potrzeba to dziewczyna wydobywa z siebie porządne ryknięcie. Fajnie mi się słucha tej muzy i mam nadzieje, że wkrótce wiecej usłyszymy o Sliver np.: z okazji wydania kolejnego materiału.

http://sliverband.bandcamp.com/track/sliver-promo-tuff

5 paź 2015

PARH - Nihil EP (2014)

Kraj: Polska
Wydawca: Parh
Więcej informacji: http://www.metal-archives.com/bands/Parh/3540389354


No prosze, i mamy kolejny projekt z Płocka. W dodatku, jeśli mnie moje stare oczy nie mylą, macza(ła) w nim palce część ekipy odpowiedzialnej za przedstawiony wsześniej Necrosodomistical Slaughter. Tym razem mamy jednak doczynienia z muzyką bedąca wypadkową sludge i death metalu. Są nisko nastrojone i przesterowane gitary, a szczególnie bas. Atmosfera jest niewesoła, smolista i przytłaczająca. Wokale w zdecydowanej wiekszości to growl bądź schizofreniczny wrzask, a kiedy muzyka przyspiesza to wpadamy w klimaty skandynawskiego death metalu. Momentami uzyskany jest ciekawy efekt połączenia wolnych, psychodelicznych riffów z wyżej wymienionymi barwami wokalnymi. Materiał nagrany na 100, a brudne i piwniczne brzmienie, które jest jego wynikiem, dodaje tej 22 minutowej EP-ce dodatkowego uroku.

http://parh.bandcamp.com/track/hangover-is-my-god

4 paź 2015

NECROSODOMISTICAL SLAUGHTER - Socially Misfit EP (2014)

Kraj: Polska
Wydawca: Necrosodomistical Slaughter
Kontakt: https://www.facebook.com/Necrosodomistical-Slaughter-243339155797127/timeline/


Grind core wywołuje u mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony nie dałbym rady słuchać takiej muzyki przez dłuższy czas, z drugiej zaś większość produkcji, które wpadają ostatnio w moje ręce, zaskakuje mnie pozytywnie. Nie inaczej jest z tym materiałem popełnionym przez kwartet z Płocka. Pięć nagranych na żywca utworów, z których każdy posiada swoje tematyczne intro, odpowiednio wprowadzające w tematykę kompozycji, trwa trochę ponad 11 minut -  co w samo w sobie nie jest rekordem długości/krótkości w takim gatunku jak grind core. Na pierwszym planie króluje wokal, który to skrzeknie to kwiknie, a wspiera go bas, również wysunięty do przodu. Jak się można domyśleć gitarki są troche schowane. Jak to w grind, raz jest szybciej a raz wolniej, normalka. Wspomniane intra zasługują na uwagę, a wielbiciele kilku kultowych pozycji z małego i dużego ekranu przełomu lat 80/90 XX wieku powinni jest od razu rozpoznać. Cały materiał nagrany jest na totalnym luzie i można wyczuć, że popełniając go chłopaki mieli wiele radochy. A zapuszcze sobie jeszcze raz.

https://www.youtube.com/watch?v=gQLkZQl7SQM