Wydawca: Art of the Night Productions
Kontakt: https://www.facebook.com/praviaofficial
Warszawska Pravia "chodziła" za mną już od jakiegoś czasu, głównie za sprawą niecodziennego, przynajmniej dla mnie, połączenia muzyki z tematyką tekstów. Nieczęsto bowiem, a właściwie to do tej pory nigdy, miałem okazję słyszeć zespoły grające deathcore, które w swoich lirykach hołdują pogaństwu i tradycji słowiańskiej. Na dodatek część tekstów zespołu jest po polsku, co tym bardziej
ustawiało grupę w zasięgu moich zainteresowań. Niestety, z przyczyn różnych, nie udało mi się w Marcu dotrzeć na premierę płyty w warszawskim Metal Cave, ale na niedawnym koncercie w innymstołecznym klubie, Voodoo Club, trafiłem na stoisko Sztuki Nocy czy jak kto woli Art of the Night i korzystając z okazji, zakupiłem płytkę.
Album to dziewięć utworów, w tym intro, składających się na niecałe 35 minut muzyki. Kawałki są zarówno po polsku, parzyste, jak i po angielsku - nieparzyste. Dominują szybkie kompozycje, z pokręconymi riffami i łamanym tempem, jak to deathcore. Są też kawałki, jak na przykład tytułowy "Bestie ze Wschodu", w których dominuje wolne tempo i ciężar. W nim to objawia się drugi pierwiastek muzyki Pravii, melodyjny death metal, któremu jednak bliżej do dokonań Amon Amarth niż do np.: In Flames. Podobieństw do Szwedów słychać więcej, chociażby w zamykającym płytę "Legacy of Lechia". W nim to jednak zespół zaskakuje kolejnym elementem, jakim są czyste partie wokalne idealnie wkomponowane w ten utwór. Charakterystycznym i odmiennym od pozostałych utworem jest "Zmora", który agresją i furią ociera się wręcz o klimaty grindowe, co w połączeniu z tekstem daje ekstremalny efekt.
Nie ukrywam, że miałem pewne obawy czy dźwięki będą pasowały do tematyki, ale okazały się one na wyrost. Obawiałem się, że deathcore'owe zagrywki będą zbyt pokręcone, przez co zatraci się klimat wynikający z tekstów, ale połączenie ich z death metalowymi, mięsistymi riffami dało w rezultacie płytę, na której cięta, ostra muzyka łączy się z podniosłym momentami klimatem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz