Kraj: Polska
Wydawca: Mepharis
Namiary: https://www.facebook.com/Mepharis
Rezydujący obecnie w Poznaniu Mepharis do debiutantów się nie zalicza. Zespół powstał w 2007 roku i po trzech latach zarejestrował demo Suicide Avenue. Cztery lata później światło dzienne ujrzał debiutancki album zatytułowany Sic Luceat Lu, dostępny niestety tylko w formie elektronicznej. W
2016 Mepharis postanowił przypomnieć o swoim istnieniu i wydał minialbum Rebirth, które będzie przedmiotem niniejszego tekstu.
Na Rebirth składają się cztery utwory, które łącznie trwają ponad 17 minut. Dwie kompozycje, Dance of Memories oraz Hermit's Tale, można już było usłyszeć na wspomnianym debiucie. Są to nowe wersje tych kawałków, które zostały przearanżowane i ponownie nagrane. Pozostałe dwa utwory to covery Anathemy (A Dying Wish) oraz Sepultury (Slave New World).
Zespół definiuje swoją muzykę jako doom/death metal, ale przyznam się szczerze, że w autorskich kawałkach zaprezentowanych na tym wydawnictwie zbyt wiele elementów kojarzących się z doom metalem nie wyłapuje. No, chyba że za takie uznać krótkie, akustyczne fragmenty i miłe dla ucha, melancholijne solówki. Odnosi się to szczególnie do otwierającego płytę Dance of Memories, który jest kompozycją dynamiczną, w średnim tempie z ciężkimi, ale melodyjnymi riffami i okraszoną silnym growlem. Bardziej stonowany jest Harmit's Tale i może właśnie w nim powinienem doszukać się tych doomowych naleciałości. O coverach nie będę się zbytnio rozpisywał. Wspomnę tylko, że Slave New World brzmi przekonująco.
Swoją muzyką Mepharis nie wywołują rewolucji gatunkowej, ale przyznaję, że dobrze mi się jej słucha. Udana kombinacja wpadających w ucho melodii i ciężaru. Podoba mi się to, że tę trochę smutną atmosferę zbudowano, wykorzystując tradycyjne instrumentarium i obyto się bez klawiszy. Wyczuwam nostalgiczny powiew lat 90. XX wieku. Pozostaje mieć nadzieję, że na drugi album nie będziemy czekać kolejne 3-4 lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz