Kraj: Polska
Wydawca: Red Scalp
Kontakt: https://www.facebook.com/RedScalp
Tytuł może być z lekka mylący, ponieważ płyta trwa ponad 43 minuty, czyli tyle ile średnio trwają tzw. albumy pełnowymiarowe. Również brzmieniu nie można nic zarzucić. Ta pozycja figuruje jednak w dyskografii grupy jako mini-album i tego się trzymajmy, choć tak po prawdzie w tym przypadku klasyfikacja wydawnictwa nie ma żadnego wpływu na jakość muzyki.
A ta muszę przyznać, wróć, nie muszę, ale z przyjemnością stwierdzam, że jest przednia. Okładka nie pozostawia wątpliwości, z jakim gatunkiem będziemy mieć do czynienia i faktycznie od pierwszych sekund obcujemy z połączeniem osadzonego w latach 70. hard rocka i stonera. Trzy pierwsze utworu obracają się właśnie w tej stylistyce i usłyszmy w nich zarówno energetyczne rockowe riffy na sfuzzownych gitarach, jak i miło brzmiący dla ucha bas. Wszystko w skocznym rockowym tempie. Klimat ulega zmianie w "Tatanka", w którym grupa eksploruje rejony rocka psychodelicznego oraz wprowadza do muzyki wątki inspirowane kulturą Indian północno-amerykańskich. Psychodeliczne odloty, dosłownie, kontynuowane są w utworze "Sweet Pill II", który wraz z drugim na płycie "Sweet Pill I" w interesujący sposób przedstawia działanie owej Słodkiej Pigułki. W skrócie część pierwsza to euforia i ekstaza, natomiast część druga to narkotykowe wizje, uspokojenie. Płytkę zamyka kolejny rockowo-stonerowy numer "Sin City".
Chłopaki koła nie wymyślają, ale swoją muzykę grają w tak przekonujący sposób, że trudno się od niej oderwać. Świetny patent z tą dwuczęściową opowieścią o pigule. Liczę również na więcej indiańskich wątków na kolejnym wydawnictwie, które notabene już czeka na swoją kolej i za kilka dni będzie gościć w moim odtwarzaczu a z tego, co widzę po tytułach, jest duża szansa, że w tym kierunku chłopaki poszli. I jeszcze jeden atut płytki na koniec - wokale, które pasują idealnie do muzyki.
Wydawca: Red Scalp
Kontakt: https://www.facebook.com/RedScalp
Tytuł może być z lekka mylący, ponieważ płyta trwa ponad 43 minuty, czyli tyle ile średnio trwają tzw. albumy pełnowymiarowe. Również brzmieniu nie można nic zarzucić. Ta pozycja figuruje jednak w dyskografii grupy jako mini-album i tego się trzymajmy, choć tak po prawdzie w tym przypadku klasyfikacja wydawnictwa nie ma żadnego wpływu na jakość muzyki.
A ta muszę przyznać, wróć, nie muszę, ale z przyjemnością stwierdzam, że jest przednia. Okładka nie pozostawia wątpliwości, z jakim gatunkiem będziemy mieć do czynienia i faktycznie od pierwszych sekund obcujemy z połączeniem osadzonego w latach 70. hard rocka i stonera. Trzy pierwsze utworu obracają się właśnie w tej stylistyce i usłyszmy w nich zarówno energetyczne rockowe riffy na sfuzzownych gitarach, jak i miło brzmiący dla ucha bas. Wszystko w skocznym rockowym tempie. Klimat ulega zmianie w "Tatanka", w którym grupa eksploruje rejony rocka psychodelicznego oraz wprowadza do muzyki wątki inspirowane kulturą Indian północno-amerykańskich. Psychodeliczne odloty, dosłownie, kontynuowane są w utworze "Sweet Pill II", który wraz z drugim na płycie "Sweet Pill I" w interesujący sposób przedstawia działanie owej Słodkiej Pigułki. W skrócie część pierwsza to euforia i ekstaza, natomiast część druga to narkotykowe wizje, uspokojenie. Płytkę zamyka kolejny rockowo-stonerowy numer "Sin City".
Chłopaki koła nie wymyślają, ale swoją muzykę grają w tak przekonujący sposób, że trudno się od niej oderwać. Świetny patent z tą dwuczęściową opowieścią o pigule. Liczę również na więcej indiańskich wątków na kolejnym wydawnictwie, które notabene już czeka na swoją kolej i za kilka dni będzie gościć w moim odtwarzaczu a z tego, co widzę po tytułach, jest duża szansa, że w tym kierunku chłopaki poszli. I jeszcze jeden atut płytki na koniec - wokale, które pasują idealnie do muzyki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz