Kraj: Niemcy
Wydawca: Nuclear Blast
Namiary: http://www.kreator-terrorzone.de/
Pierwszy singiel, tytułowy Gods Of Violence narobił mi apetytu na najnowszy album Kreator. Zaostrzył go Satan is real, który jako drugi promował nowe wydawnictwo niemieckiej legendy thrash metal. Głód był na tyle duży, że płytę nabyłem kilka dni po premierze i tego samego wieczoru przystąpiłem do konsumpcji.
Po kilku przesłuchaniach mogę stwierdzić, że pierwszy głód został zaspokojony, a może nawet jestem najedzony. Od pierwszych sekund World War Now słychać, że jest to Kreator. Charakterystyczne, siarczyste, ostre jak brzytwa riffy, tną powietrze, jadowity wokal Petrozzy wykrzykuje teksty, potężna, gęsta sekcja wbija w ziemię. Do tego, znane już z poprzednich wydawnictw chóralne refreny. Szybkie utwory przeplatają się z bardziej majestatycznymi kompozycjami utrzymanymi w średnich, marszowych tempach. To, co zwraca uwagę od samego początku to spory udział melodyjnych pierwiastków w poszczególnych kawałkach. Kreator żeni swoją klasyczną, thrash metalową agresję z power czy heavy metalową nutą. Przykładami mogą być monumentalny Fallen Brothers czy też kojarzący mi się z Fear of the Dark Iron Maiden, zamykający płytę Death Becomes My Light. Większość solówek to harmonijne, momentami epickie partie. Od czasu do czasu w tle usłyszymy subtelne partie orkiestrowe oraz chórów, które dodają muzyce patosu, ale nie niwelują jej drapieżności.
Aktualnie, w moim prywatnym rankingu Gods Of Violence plasuje się w ścisłej czołówce albumów Kreator. To 51 minut muzyki przebojowej, z zapadającymi w głowę melodiami, a równocześnie ostrej i agresywnej, przy której krew szybciej krąży i czuć przepływ energii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz