Wydawca: Godz ov War Productions
Namiary: https://www.facebook.com/corpsegardencr
IAO 269 to trzeci album Corpse Garden, a zarazem drugi wydany pod szyldem Godz ov War Productions. I już na początku powiem Wam, że warto przysiąść i spędzić z muzyką Kostarykanów 50 kilka minut, chociażby dlatego, że dźwięki proponowane przez kwintet, pomimo że opisywane są przez wydawcę oraz inne
źródła jak death metal, do tuzinkowych nie należą i znajdziemy w nich o wiele więcej, niż sugerowałaby książkowa definicja tego gatunku.
Właściwie to trudno mi znaleźć jednoznaczne określenie na muzykę Corpse Garden. Faktycznie death metal, a szczególnie jego bardziej techniczna odmiana, stanowi szkielet twórczości zespołu, wokół którego budowane są poszczególne kompozycje i nie raz porwie nas konkretna death metalowa jazda napędzana szybkimi uderzeniami perkusji lub zakręcą nami umiarkowanie skomplikowane, ale jednak połamane riffy, a zarazem na płycie usłyszymy wiele innych elementów, które stanowią o pewnej unikalności, przynajmniej w moim odczuci, muzyki Corpse Garden. Nie rzadko rezonujące gitary wygenerują hipnotyzujące dźwięki, a pomiędzy nie zostanie wpleciony transowy, charakterystyczny raczej dla black metalu riff. W najmniej oczekiwanym momencie pojawi się wolny, walcowaty fragment, którego raczej spodziewalibyśmy się na płycie doom metalowej. Szaleństwo miesza się z melancholią i mistycyzmem.
Na mój bardzo pozytywny odbiór IAO 269 ma wpływ również nieszablonowe brzmienie i klimat tego wydawnictwa. Unosi się nad nim aura tajemniczości, złowieszcza atmosfera, szczególnie gdzieś od piątego utworu staje się coraz bardziej duszna. Angielsko-hiszpańskie teksty inspirowane m.in. starożytnymi religiami czy odwołujące się do energii Kosmosu nadają muzyce Corpse Garden ezoterycznego, okultystycznego charakteru. Skoro wspominam o lirykach, to warto też zatrzymać się na moment przy wokalach, których mamy na IAO 269 szeroką gamę. Growle, opętane krzyki, histeryczne wrzaski, deklamacje i inwokacje. Wszystko to usłyszymy na płycie. Dochodzą do tego kosmiczne syntezatory i smaczki pod postacią partii sitaru czy dźwięków bijącego starego zegara. Jednym zdaniem klimatyczna, acz niepozbawiona brutalności muzyka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz