Wydawca: Wolfshade Records
Namiary: https://www.facebook.com/Thenightstalkerofficial
The Nighstalker to jednoosobowy projekt Steve'a "Serpent" Fabry, basisty black metalowego Sercati. Jest to także imię postaci, która pierwotnie pojawiła się w twórczości wspomnianego zespołu, ale ewoluowała do takiego kształtu, że Steve postanowił powołać do życia oddzielną inicjatywę, która
skupiłaby się tylko na tym bohaterze i dotyczącym go uniwersum.
All for a Promise jest trzecią płytą opowiadającą nam dzieje Nightstalkera, który jest aniołem stojącym po stronie dobra, a album rozpoczyna się od jego wspomnień dotyczących wielkiej bitwy pomiędzy siłami światła i Lucyferem oraz jego armią demonów. Wydarzenia ją poprzedzające oraz samo starcie jest tematem dwóch poprzednich płyt zatytułowanych Against the Anesthetist i The Chronicles of Natural City. Niedawno ukazała się również książka Le journal du Nightstalker. Wracając do All for a Promise i historii zawartej na tej płycie, to dowiadujemy się, że część demonów została umieszczona w nowo powstałym miejscu odosobnienia, ale sam Lucyfer nie został ostatecznie pokonany i nasz bohater wcale nie jest przekonany o tym, że wojna się skończyła. Pragnie też pomścić bliską mu osobę, która zginęła w trakcie bitwy i w związku z tym musi podjąć bardzo trudną i ryzykowną decyzję.
Muzykę, która jest tłem dla tej opowieści, można opisać jako dark metal, w którym znajdziemy elementy gotyku, doom czy black metalu. Większość kompozycji opiera się na black metalowych riffach i raczej średnich tempach. Atmosfery dodają klawisze ogrywające między innymi partie kościelnych organów, fortepianu, imitujące dzwonki czy też smutne dźwięki wiolonczeli. Melancholii dodają również akustyczne partie gitar oraz melodyjne, epickie solówki. Historię opowiada nam skrzeczący wokal, który mnie pasuje jako wyobrażenie głosu anioła, niezależnie po której stronie ów się znajduje. Od czasu do czasu pojawiają się również szepty. Ogólnie moja skojarzenia często szły ku twórczości Summoning.
Są na All for a Promise momenty, kiedy to muzyka w pełni obrazuje charakter utworu. I tak w otwierającym album But not in Me dźwięki oddają emocje bohatera, który wspomina bitwę, ale nie ma w nim radości z wygranej, a raczej smutek wywołany refleksją nad ceną, jaką przyszło za tę wiktorię zapłacić. Podobnie w The choice, w którym odzwierciedlone jest rozdarcie bohatera, jego niepewność i wątpliwości. Bardzo podoba mi się prowadzący motyw gitarowy w In the heart of Limbo, który stopniowo buduje napięcie. Są jednak kompozycje, w których w moim odczuciu muzyka nie komponuje się z tematyką kawałka. Na przykład Army of Darkness widziałbym jako mroczny, majestatyczny kawałek, a tymczasem trafia się tam nawet skoczny, prawie wesoły fragment. Również w przypadku Fight Under the Rain nie odczuwam napięcia i dynamiki związanych z walką.
Cały album trwa nieco ponad 36 minut i kończy się typowym zawieszeniem akcji w dramatycznym momencie. Nie muszę jednak czekać, aby dowiedzieć się, jak potoczą się losy Nightstalkera, ponieważ czwarta cześć A Journey in Hell jest już dostępna i czeka na swoją kolejkę do odsłuchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz