Wydawca: Quam Libet Records
Namiary: http://www.punish.ch/
Promo piątego albumu szwajcarskiego Punish wpadło w moje ręce wraz z paczką, jaką swego czasu otrzymałem z Via Nocturna. Zespół istnieje od 1996 roku, ale Panik, jest moim pierwszym kontaktem z muzyką Szwajcarów. Płyta została wydana w 2016 roku przez Quam Libet Records.
Panik trwa 47 minut, na które składa się 8 kompozycji, czego dwie to kompozycje instrumentalne. Na Metal Archives muzyka Punish jest zdefiniowana jako techniczny death metal, co akurat w przypadku tego albumu nie do końca odpowiada rzeczywistości. W mojej ocenie na Panik czwórka Helwetów skręciła w kierunku inspirowanego latami 90. progresywno-technicznego thrash metalu z elementami death. Atutem tego materiału jest to, że pomimo tego, co napisałem zdanie wcześniej, ta muza wchodzi jak nóż w masło. Utwory nie są przekombinowane i nie przytłaczają słuchacza złożonością i nawałem dźwięków, a zarazem nie można o nich napisać, że są banalne i proste. Poszczególne kompozycje cechuje wielowątkowość i rozbudowane aranżacje oraz zmiany nastroju. Charakterystyczne dla thrash metalu ostre i jadowite riffy odznaczają się zarazem swego rodzaju lekkością i pewną finezją, dzięki czemu słucha ich się naprawdę dobrze. Nie ma tu zbędnego kombinowania i przesycenia, czasami zabrzmi bardziej epicka solówka, czy też szybsze przebieranie palcami po gryfie, ale wszystko podane w zbilansowanej formie. Z muzyką zazębiają się trochę przybrudzone i lekko chropowate brzmienie oraz agresywne, growlujące, ale czytelne wokale wykrzykujące teksty inspirowane ścieżką lewej ręki.
Bardzo mi Panik podeszła i jakoś od kilku dni nie mogę się od tej płyty uwolnić, co chwilę do niej wracając. Szczególnie że z każdym kolejnym odsłuchem odkrywam kolejne smaczki na niej ukryte, chociaż i tak największą niespodzianką są pojawiające się w zamykającym płytę Eternal partie pewnego instrumentu klasycznego, który rzadko mamy okazję usłyszeć na metalowych płytach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz